Obecnie 28 mln osób w Unii Europejskiej pracuje dla platform internetowych, takich jak na przykład świadczący usługi przewozowe Uber czy dostawca jedzenia Deliveroo. Według Komisji Europejskiej do 2025 roku ta liczba wzrośnie do 43 mln.
– To wielki potencjał dla innowacji, szansa na nowy model biznesowy czy elastyczne formy organizacji pracy. Pozwala ludziom na utrzymanie się czy dorobienie. Dla konsumentów platformy oznaczają lepszy dostęp do produktów i usług – chwalił to zjawisko Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej.
Bruksela podkreśla: niech odnoszą sukces, nie chcemy tego niszczyć. – Ale to powinno się odbywać w zgodzie z naszymi standardami socjalnymi – uważa Nicolas Schmit, komisarz ds. zatrudnienia i praw socjalnych. Po pierwsze dlatego, że ludzie mają prawo do godnej pracy i nie powinni być pozbawiani ochrony socjalnej np. w razie choroby czy wypadku. Po drugie, konkurencja w biznesie musi się odbywać na równych zasadach i wszystkie firmy muszą podlegać tym samym normom. Bruksela obawia się, że jeśli ten szybko rosnący fragment gospodarki pozostawi się na marginesie, to kolejne biznesy zaczną przechodzić na model platform cyfrowych, żeby uniknąć płacenia podatków czy składek społecznych. W UE działa ponad 500 platform internetowych. Około 55 proc. zatrudnionych przez nie ludzi zarabia poniżej minimalnej stawki godzinowej.
KE przedstawiła projekt dyrektywy w sprawie poprawy warunków pracy za pośrednictwem platform internetowych. Zawiera ona wykaz kryteriów służących ustaleniu, czy platforma jest „pracodawcą". Jeżeli platforma spełnia co najmniej dwa z tych kryteriów, zgodnie z prawem zakłada się, że jest ona pracodawcą. Np. jeśli ustala płace i wykonuje nadzór nad osobami, to znaczy, że są one pracownikami i mają prawo do minimalnego wynagrodzenia (jeżeli takie istnieje w danym kraju), negocjacji zbiorowych oraz ochrony czasu pracy i zdrowia, prawo do płatnego urlopu lub lepszy dostęp do ochrony przed wypadkami przy pracy, prawo do zasiłków dla bezrobotnych i świadczeń chorobowych, a także do emerytur składkowych. Platformy będą miały prawo do kwestionowania tej klasyfikacji, ale ciężar udowodnienia, że nie istnieje w ich przypadku stosunek pracy, spoczywa na nich. Obecnie to osoby wykonujące usługi na rzecz platform muszą przed sądami udowadniać, że powinny być traktowane jak pracownicy.
Dyrektywa zajmuje się także kwestią tzw. zarządzania algorytmicznego, gdzie to system w sposób automatyczny rozdziela zadania, ocenia pracownika itp. Tak może pozostać, ale musi być gdzieś czynnik ludzki, do którego pracownik mógłby się odwołać. Przy czym z tego prawa mogłyby korzystać zarówno osoby uznane w myśl nowej dyrektywy za pracowników, jak i te, które pozostaną na samozatrudnieniu. Wreszcie dyrektywa ma sprecyzować kwestie udzielania informacji przez platformy organom krajowym. Obecnie nie zawsze wiadomo, gdzie platforma działa, ile osób i gdzie zatrudnia itp.