Jest pan członkiem sztabu w kampanii prezydenckiej Władysława Kosiniaka-Kamysza. Zgodnie z sondażem wykonanym przez IBRiS w rankingu prowadzi Andrzej Duda – 44 proc. Druga jest Małgorzata Kidawa-Błońska, niespełna 24 proc., a trzeci Władysław Kosiniak-Kamysz – 7 proc. To szczyt jego możliwości?
Kampanii jeszcze nie ma. Teraz prezes jeździ po Polsce, odwiedza rozmaite miejscowości, spotyka się z ludźmi. Nie z aktywem partyjnym, tylko z ludźmi zainteresowanymi, żeby go spotkać. To są przede wszystkim przedsiębiorcy. Ale jako takiej kampanii jeszcze nie prowadzi. Zakładamy więc, że ten wynik się znacząco poprawi.
Ale PSL jako partia ma w tym badaniu niespełna 5 proc. A to znaczy, że kandydat PSL-u w wyborach prezydenckich zbiera więcej głosów niż samo PSL. Na czyje głosy liczy jeszcze Kosiniak-Kamysz?
W wyborach do parlamentu, gdzie wszystkie sondaże pokazywały, że mamy poniżej 5 proc., wyszło prawie 9 proc. Okazało się, że przeszło do nas kilkaset tysięcy wyborców PO i ok. 250 tys. wyborców, którzy poprzednio głosowali na PiS. Odeszli do nas ludzie, którzy potencjalnie mogliby zagłosować na Porozumienie Jarosława Gowina. Właśnie dlatego, że Zjednoczona Prawica stała się partią, która nie sprzyja małemu biznesowi, małym przedsiębiorcom. Zapowiedziano zniesienie 30-krotności składek na ZUS...
Ale to się nie stało.