Ganc podłączył karierę Netanjahu do respiratora — w ten sposób skomentował „Jerusalem Post” decyzję przywódcy Niebiesko-Białych Benny’ego Ganca o wejściu do rządu premiera Benjamina Netanjahu. Oznacza to, że warunkach kryzysu pandemii powstanie rząd wielkiej koalicji z dotychczasowym premierem jako szefem gabinetu. Ganc zostanie w tym rządzie wicepremierem. Po 18 miesiącach nastąpi zmiana miejsc na stanowisku premiera i Netanjahu odda kierownictwo rządu swemu dotychczasowemu przeciwnikowi politycznemu. Oczywiście jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem. Wielu obserwatorów nie wierzy, że Netanjahu dobrowolnie odda władzę.
Na razie wybuch epidemii ratuje nie tylko jego karierę ale i zawiesza wszelkie działania prokuratury i sądu w sprawie oskarżeń korupcyjnych urzędującego premiera. Nie będąc szefem rządu Netanjahu musiałby się liczyć bardzo prawdopodobnym wyrokiem skazującym. Dlatego nalegał na utworzenie koalicyjnego rządu stanu wyjątkowego.
—Nie możemy dopuścić do czwartych wyborów parlamentarnych z rzędu— oświadczył Benny Ganc motywując przyjęcie propozycji premiera. Do tej pory powtarzał niezmiennie, że nie widzi dla siebie miejsca w rządzie kierowanym przez Netanjahu. Epidemia. Ponad 3 tys. zainfekowanych obywateli Izraela oraz dziesięć ofiar śmiertelnych wszystko zmienia.
Trzy dotychczasowe elekcje do Knesetu, od kwietnia ubiegłego roku do marca tego roku, nie wyłoniły zwycięskiego ugrupowania zdolnego do utworzenia rządu większościowego. Po niedawnych wyborach prezydent powierzył misję utworzenia rządu Benny’emu Gancowi, który zamierzał utworzyć rząd mniejszościowy z poparciem ugrupowania Arabów izraelskich. Nie ma mowy aby w państwie żydowskim mogli oni liczyć na stanowiska ministerialne w rządzie ale zdecydowani byli wesprzeć rząd Ganca w walce z antypalestyńską polityką Benjamina Netanjahu. Ale nawet z poparciem Arabów Ganc miał problemy z skompletowaniem większości co najmniej 61 deputowanych w 120 osobowym Knesecie. Nawet gdyby się udało miałoby to być rozwiązanie tymczasowe. To już historia.