Ociepa skomentował w ten sposób słowa Elżbiety Witek, która ogłaszając 3 czerwca datę wyborów prezydenckich poprzedziła to krytyką polityków, którzy sprawili, iż wybory nie mogły odbyć się 10 maja. Wyborom w maju sprzeciwiał się m.in. lider Porozumienia Jarosława Gowina - ostatecznie to jego porozumienie z Jarosławem Kaczyńskim zdecydowało o tym, że wybory nie odbyły się w maju.
Polityk podkreślał jednak, że wybory 10 maja były priorytetem, ale "sytuacja przedłużania procedowania ustawy w Senacie sprawiła, że przeprowadzenie tych wyborów było niemożliwe".
- My przewidywaliśmy opór opozycji w Senacie. Mówiliśmy, że jest bardzo wąskie okienko czasowe na przygotowanie. Mieliśmy rację - dodał.
Ociepa przyznał, że - w takich warunkach - wybory 10 maja nie mogły się odbyć.
- Takie były fakty. Ja chciałem, żeby wybory odbyły się 10 maja, ponieważ był to termin konstytucyjny - stwierdził. Dodał jednak, że w warunkach jakie wówczas były "wybory w maju odbyłyby się na 60-80 proc.". - Ilość skarg wyborców byłaby tak znaczna, że SN musiałby uznać ich nieważność - dodał.