W niedzielę wystąpiła pani przed wielotysięcznym tłumem podczas protestu w Grodnie, mówiąc o „wolności waszej i naszej". Nie boi się pani?
Po piętnastu latach presji na mnie osobiście i na ZPB już się nie boję. I tak działamy w bardzo trudnych warunkach. Solidaryzujemy się ze społeczeństwem. To nasz stanowczy sprzeciw przeciwko przemocy i łamaniu praw człowieka. Mamy dość fałszerstw, hipokryzji i kłamstw. Nas próbowano skłócać, ale jesteśmy jednością. W protestach bierze udział wielu działaczy ZPB i wiele osób pochodzenia polskiego. Prezes naszego oddziału w Kobryniu został mocno pobity przez funkcjonariuszy OMON. Widziałam na własne oczy, jak brutalnie w Grodnie bito ludzi.
A jak pani odbiera niedawne wypowiedzi Łukaszenki, który straszył Białorusinów, że któreś z państw sąsiednich na Zachodzie chce przesunąć granicę „pod Mińsk"?
Zasugerował, że chodzi o Polskę. Podobne wypowiedzi padały podczas każdych wyborów Łukaszenki. Za każdym razem wrogiem jest Zachód. Twierdzi, że wszystkiemu są winne Polska i Litwa, że to one próbują „mieszać na Białorusi".
Czyli nie docenił tej wyciągniętej ręki Warszawy, która próbowała w ostatnich latach prowadzić dialog?