Kilka albo nawet kilkanaście miliardów złotych – tyle według różnych szacunków mogą wynosić roczne wydatki z budżetu na Kościół katolicki. Ich dokładnemu poznaniu ma służyć projekt złożony przez Lewicę. Zakłada, że kościoły i związki wyznaniowe będą prowadzić ewidencję przychodów i informację na jej temat przekazywać do urzędów skarbowych. Przewiduje też likwidację niektórych ich uprawnień finansowych, jednak Sejm szybko się nim nie zajmie. Marszałek Elżbieta Witek z PiS umieściła go w sejmowej zamrażarce.
Taki sposób na odwlekanie prac nad niewygodnymi projektami praktykowany jest w Sejmie od wielu kadencji, niezależnie od opcji rządzącej. Z punktu widzenia procedur obecnie polega to na nienadawaniu numeru druku sejmowego. Na tle dawnych zamrażarek ta jest wyjątkowo ukierunkowana politycznie. Wśród około 25 mrożonych projektów aż 11 zostało złożonych przez Lewicę. I są wśród nich wszystkie głośne propozycje światopoglądowe.
Oprócz ustawy o jawności przychodów kościołów i związków wyznaniowych są tam więc projekty: wprowadzający aborcję na życzenie, o komisji rozliczającej przypadki pedofilii u duchowieństwa, umożliwiający małżeństwa jednopłciowe, ustanawiający związki partnerskie, a także inny wprowadzający przepisy o związkach do prawodawstwa.
Były składane od kwietnia do czerwca. Dlaczego nie dostają numerów druków? Ze strony sejmowej wynika, że do każdego zamówiono opinie w licznych instytucjach.
Problem w tym, że opinie w dużej mierze już nadeszły. Najwięcej do projektów o związkach partnerskich – z Krajowej Rady Sądownictwa, Głównego Urzędu Miar, głównego inspektora pracy, ZUS, NBP i pełnomocnika rządu do spraw osób niepełnosprawnych. Do ustawy o komisji pedofilskiej nadeszło pięć opinii, do propozycji dotyczącej finansów kościołów – trzy, do ustawy aborcyjnej – dwie, a do projektu o równości małżeńskiej – jedna.