– Nasza formacja i ja osobiście od bardzo długiego czasu uważamy, że w Polsce trzeba wprowadzić zupełnie nowy porządek prawny, jeśli chodzi o ochronę zwierząt – mówił na początku września prezes PiS Jarosław Kaczyński, prezentując „piątkę dla zwierząt". Najbardziej znanym elementem nowelizacji jest zakaz hodowli zwierząt futerkowych, a inny zwiększał kompetencje organizacji pozarządowych w zakresie ochrony zwierząt.
Ten ostatni zamiar się już zdezaktualizował. PiS zgłosił poprawkę, znacznie ograniczającą kompetencję takich organizacji. I odbyło się to w niejasny sposób, w samym środku napiętych rozmów koalicyjnych.
Zmiany dotyczą art. 7 ustawy o ochronie zwierząt. Obecnie głosi, że „w przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu, policjant, strażnik gminny lub upoważniony przedstawiciel organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, odbiera mu zwierzę".
I rzeczywiście, zgodnie z zapowiedzią Kaczyńskiego, początkowo jego klub chciał poszerzyć kompetencje organizacji. Pierwotny projekt przewidywał, że będą mogły one wnioskować o asystę policji lub straży gminnej.
Zmieniło się to w czasie błyskawicznych prac w Sejmie w połowie września. Klub PiS zgłosił poprawkę, zgodnie z którą organizacja społeczna będzie mogła podjąć interwencję wyłącznie w asyście policjanta, strażnika gminnego lub weterynarza. I to od decyzji jednej z tych trzech osób ma zależeć to, czy zwierzę będzie zabrane.