11 listopada ulicami Warszawy przechodzi tradycyjnie Marsz Niepodległości. Czy powinien odbyć się także w tym roku? - To decyzja organizatorów, Stowarzyszenia Marsz Niepodległości - powiedział Krzysztof Bosak, pytany o tę kwestię w Programie Trzecim Polskiego Radia. Na pytanie, czy weźmie udział w marszu poseł Konfederacji odparł, że tak, o ile pozwolą mu na to obowiązku rodzinne i zawodowe.
Rząd Mateusza Morawieckiego z uwagi na epidemię koronawirusa postanowił, że w zgromadzeniach publicznych może uczestniczyć nie więcej niż 5 osób. Na pytanie, czy wobec tego Marsz Niepodległości odbędzie się jako zgromadzenie spontaniczne, Krzysztof Bosak odpowiedział: - Prawdopodobnie tak.
Czytaj także:
Koronawirus w Polsce: Premier Mateusz Morawiecki ogłasza nowe obostrzenia
- Myślę, że wszyscy mogliśmy mieć wątpliwości, natomiast kiedy widzieliśmy przez ostatnie tygodnie właściwie bezczynność policji wobec idącej w dziesiątki tysięcy manifestacji lewicy to trudno, żebyśmy oczekiwali, że polscy patrioci, katolicy czy konserwatyści, którzy w dużej grupie zawsze 11 listopada pokazują się na polskich ulicach zrezygnują ze swoich praw obywatelskich - zaznaczył poseł Konfederacji.
Jego zdaniem, narracja. żeby siedzieć w domu została całkowicie skompromitowana przez masowe manifestacje. Czy policja powinna była reagować na demonstracje osób sprzeciwiających się orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji? - Uważam, że policja powinna zachowywać się w jednolity sposób. Byłem uczestnikiem protestu branży fitness przeciwko obostrzeniom epidemicznym i zamykaniu biznesów, na pl. Bankowym było zaledwie kilkaset osób i policja emitowała komunikaty wzywające do rozejścia się, legitymowała ludzi, wystawiała mandaty. Kilka dni później zaczęły się duże protesty przeciwników wyroku TK - oni blokowali ulice, blokowali ruch przez wiele dni, w Warszawie, w całym kraju - policja nie wystawiała mandatów, nie zatrzymywała tych osób, nie legitymowała ich, przynajmniej przez pierwsze dni - mówił Bosak.