Dlaczego odchodzi pan z Prawa i Sprawiedliwości?
Lech Kołakowski: Odchodzę z wielkim bólem, smutkiem. Bardzo wiele uczyniliśmy razem, zmieniając oblicze naszego państwa, wzmacniając pozycję rodziny, likwidując sferę ubóstwa, budując infrastrukturę drogową, kolejową, Centralny Port Komunikacyjny, wprowadzając wiele dobrych reform. Ale muszę też być w zgodzie z moimi wyborcami, którzy dla mnie są suwerenem. Dotrzymałem słowa, zwłaszcza tu, gdzie mieszkam. Środowiska rolnicze bardzo krytykowały tzw. „piątkę dla zwierząt”, a tym bardziej zapowiedź nowego projektu poselskiego, który ponownie by wracał do tych przedłożeń. Wszelkie projekty, dotyczące rynków rolnych powinny być przygotowywane przez osoby profesjonalne – ekspertów, fachowców, znających aspekty rynków rolnych – a nie grupę osób, która niewielkie pojęcie ma o gospodarce rolnej.
Mówi pan, że tyle razem z PiS udało się wam zrobić dla Polskim a odchodzi pan przez jedną ustawę?
Nie tylko. W regionalnych strukturach PiS źle się dzieje. Są problemy związane z zarządzaniem na poziomie okręgu województwa podlaskiego, działaniami pełnomocnika wojewódzkiego, sprawami związanymi z frakcjami, odwoływaniem, powoływaniem komitetów gminnych, powiatowych. Z Prawa i Sprawiedliwości usunięto wielu cennych działaczy. Na takie decyzje nie mogłem wyrazić zgody, natomiast ta „piątka” i zapowiedź nowych przedłożeń jej dotyczących były kropką nad i.
Rozmawiał pan o tym wcześniej z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, próbował przekonać go do zmian w ustawie i usprawnienia funkcjonowania partyjnych struktur?