„Konsekwencje takiej sytuacji nie tylko dla funkcjonowania Senatu, ale dla całego państwa byłyby bardzo negatywne” – to fragment ekspertyzy, którą dla Kancelarii Senatu przygotował konstytucjonalista z Uniwersytetu Gdańskiego prof. Marcin Michał Wiszowaty. Krytykuje on projekt zmian w regulaminie Senatu przygotowany przez rządzącą tą izbą opozycję.
Istnienie projektu, nad którym ruszyły już prace, ujawniła pod koniec lutego „Rzeczpospolita”. Jednym z jego celów jest zabezpieczenie pełnienia funkcji przez marszałka prof. Tomasza Grodzkiego z KO, wybranego minimalną liczbą głosów.
Obecnie odwołanie marszałka odbywa się bezwzględną większością na wniosek co najmniej 34 senatorów. Projekt nowelizacji regulaminu tego nie zmienia, za to wprowadza znaczące detale. Głosowanie nad wnioskiem o odwołanie mogłoby się odbyć minimum siedem dni od jego złożenia, co pozwoliłoby opozycji zapewnić sobie wysoką frekwencję na sali. Wniosek musiałby być „konstruktywny”, czyli zawierający nazwisko kandydata na nowego marszałka. Jeśli nie zostałby poparty w głosowaniu, kolejną próbę odwołania marszałka można by podjąć po trzech miesiącach.
Ten ostatni element, zwany moratorium na odwołanie marszałka, wzbudził spore zastrzeżenia prof. Wiszowatego. W swojej opinii zauważa, że możliwe są sytuacje, gdy marszałek nie może sprawować swojej funkcji, m.in. z uwagi na znaczne pogorszenie stanu zdrowia. A gdyby zbiegło się to z biegiem moratorium, to – zdaniem eksperta – przyniosłoby to negatywne skutki nie tylko dla Senatu, ale i dla państwa.
Chodzi o to, że marszałek Senatu jest m.in. konieczny do zaopiniowania zarządzenia prezydenta o skróceniu kadencji Sejmu. W zastępstwie marszałka Sejmu ma prawo prowadzić obrady Zgromadzenia Narodowego, co zdaniem prof. Wiszowatego może być konieczne np. w przypadku pilnej potrzeby zaprzysiężenia prezydenta.