USA: kampania, jakiej nie było

Prawybory się skończyły. Zaczyna się starcie Trump kontra Biden.

Aktualizacja: 11.04.2020 18:32 Publikacja: 09.04.2020 19:37

Joe Biden musi przekonać do siebie fanów Berniego Sandersa

Joe Biden musi przekonać do siebie fanów Berniego Sandersa

Foto: AFP

Wyścig o nominację Partii Demokratycznej skończy się tak jak się zaczął – z Joe Bidenem jako faworytem. Były wiceprezydent, kandydat centrum, mimo gaf i wpadek, przez miesiące uważany był za kandydata, który ma największe szanse na pokonanie Donalda Trumpa.

Jego pozycji zagroził kandydat lewego skrzydła senator Bernie Sanders, ale w środę, po czterech latach przygotowań, 100 milionach zebranych dotacji i 414 dniach kampanii, stwierdził, że nie ma szans. Jego „ścieżka do zwycięstwa jest praktycznie niemożliwa".

Sieroty po Sandersie

Teraz przed Bidenem prosta, chociaż wyboista droga. Aby pokonać Trumpa, nie tylko będzie musiał zdobyć głos umiarkowanych wyborców i tych wahających się w kluczowych stanach. Przede wszystkim będzie musiał zawalczyć o wyborców liberalnych.

Oni czują się porzuceni przez polityczny establishment, który Sanders głośno krytykował, a Biden uosabia.

Były wiceprezydent będzie musiał też zjednać sobie młodych i progresywnych wyborców, którzy do tej pory odrzucali jego centrolewicowe przesłanie, a żyli postępowym i rewolucyjnym programem Sandersa. Po środowej rozmowie z senatorem z Vermont ekipa Bidena planuje pokazać, jak przyswaja poglądy Sandersa w takich punktach, jak opieka zdrowotna czy kwestie klimatyczne.

– W ten sposób Biden zyska poparcie progresywnych wyborców. Wcale nie musi obiecywać programu Medicare dla wszystkich, ale może obiecać korzystniejsze opcje ubezpieczenia zdrowotnego – opiniował demokratyczny kongresman z Arizony Ruben Gallego.

Komfort prezydenta

Wszystkie te założenia Biden będzie musiał osiągnąć za pomocą cyberprzestrzeni i mediów. Przynajmniej w najbliższej przyszłości.

Siejąca postrach w Stanach pandemia koronawirusa uniemożliwia tradycyjne prowadzenie kampanii wyborczych, poprzez wiece wyborcze. Zabiera też 90 procent czasu antenowego, spychając na margines inne doniesienia.

W komfortowej sytuacji pod tym względem jest rywal Bidena – Trump.

Ze względu na sprawowany urząd oraz kryzysową sytuację w kraju spowodowaną Covid-19, prezydent zyskuje tyle uwagi mediów, ile chce. Nie tylko korzysta z możliwości przeprowadzania codziennych konferencji prasowych transmitowanych na cały kraj, ale też żaden jego wpis na Twitterze nie uchodzi uwagi publicznej.

Trump już pokazał, że jest gotowy do pojedynku z Bidenem. Podczas konferencji prasowej insynuował, że jego rywal nie ma poparcia Baracka Obamy. Były prezydent od początku kampanii wyborczej zapowiadał, że nie poprze żadnego kandydata podczas prawyborów. – Zastanawia mnie, że prezydent Obama nie poparł oficjalnie „Śpiącego Joe". Dlaczego? Czy wie coś, czego my nie wiemy? Myślę, że ja wiem – mówił Trump, który w tym momencie kampanii wyborczej w 2016 nie miał prawie poparcia od żadnego republikanina reprezentującego establishment partii.

Jednym z podstawowych wyzwań pojawiających się przed Bidenem jest dogonienie Trumpa w funduszach. Donald Trump i Krajowa Komisja Republikańska na początku marca mieli 225 milionów dolarów na działalność wyborczą. Biden zaledwie 12 milionów, a Krajowa Komisja Demokratyczna – 8 milionów dolarów.

Dużą część funduszy obu kampanii pochłonie debata na temat pandemii.

– Z politycznego punktu widzenia nic innego się teraz nie liczy – stwierdził były gubernator New Jersey, konserwatywny republikanin, Chris Christie. Biden do tej pory dozował krytykę poczynań prezydenta, ale Partia Demokratyczna naciska, aby wyraźniej i głośniej wytykał Trumpowi brak konsekwentnego zarządzania w sytuacji zagrożenia publicznego. Część tego przekazu realizują organizacje wspierające Bidena, które w reklamach wyborczych atakują Trumpa za to, że przez pierwsze miesiące bagatelizował zagrożenie, jakie niesie Covid-19.

Silna gospodarka nie pomoże

Trudno powiedzieć, jaki wpływ będzie miała pandemia na wynik wyborów. Jasne jest jednak, że Trump już nie skorzysta z podpórki, jaką była silna gospodarka, bo ta legła w gruzach, gdy wirus wymusił zamknięcia większości sektorów.

– Jak prezydent poradził sobie z zupełnie nowym zagrożeniem i czy priorytetem jego było bezpieczeństwo Amerykanów. To będą pytania, na które wyborcy odpowiedzą – powiedział senator Patrick Toomey, republikanin z Pensylwanii.

W ubiegłym miesiącu Trump cieszył się skokiem poparcia w sondażach. Teraz jednak słychać coraz więcej głosów niezadowolenia. Sondaż CNN opublikowany w środę wskazuje, że 55 proc. Amerykanów nie popiera tego, jak Trump podchodzi do zarządzania w czasach pandemii.

– W takich sytuacjach ludzie oczekują poczucia wspólnoty. Doradcy taki przekaz piszą mu w przemowach, ale on między wierszami i w mediach społecznościowych mówi coś zupełnie innego – mówi David Axelrod, strateg demokratów.

Wyścig o nominację Partii Demokratycznej skończy się tak jak się zaczął – z Joe Bidenem jako faworytem. Były wiceprezydent, kandydat centrum, mimo gaf i wpadek, przez miesiące uważany był za kandydata, który ma największe szanse na pokonanie Donalda Trumpa.

Jego pozycji zagroził kandydat lewego skrzydła senator Bernie Sanders, ale w środę, po czterech latach przygotowań, 100 milionach zebranych dotacji i 414 dniach kampanii, stwierdził, że nie ma szans. Jego „ścieżka do zwycięstwa jest praktycznie niemożliwa".

Pozostało 89% artykułu
Polityka
Nieoficjalnie: Karol Nawrocki kandydatem PiS w wyborach. Rzecznik PiS: Decyzja nie zapadła
Polityka
List Mularczyka do Trumpa. Polityk PiS napisał m.in. o reparacjach od Niemiec
Polityka
Zatrzymanie byłego szefa ABW nie tak szybko. Sądowa batalia trwa
Polityka
Sikorski: Zapytałbym Błaszczaka, dlaczego nie znalazł rakiety, która spadła obok mojego domu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Sondaż: Przemysław Czarnek, Karol Nawrocki, Tobiasz Bocheński? Kto ma szansę na najlepszy wynik w wyborach?