Dziesięć lat temu, 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem rozbił się samolot Tu-154M, którym polska delegacja udawała się na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria.
W Programie Pierwszym Polskiego Radia prezes PiS Jarosław Kaczyński był pytany, czy bez wkładu Lecha Kaczyńskiego możliwe byłoby powstanie Prawa i Sprawiedliwości i zwycięstwo tej formacji w wyborach.
– Mogę powiedzieć jednoznacznie: nie byłoby to możliwe i to już od początków tej drogi, ja mówię o drodze od 1989 roku - powiedział prezes PiS. - Porozumienie Centrum, które było formacją racjonalnie przeciwstawiającą się postkomunizmowi, było czymś, co nie powstałoby z całą pewnością, gdyby patronem tego całego przedsięwzięcia nie był Lech Kaczyński, wówczas pierwszy zastępca przewodniczącego Solidarności - dodał były premier zastrzegając, że jego brat nie należał do partii, lecz był członkiem klubu parlamentarnego.
- Natomiast nie ma w ogóle nawet cienia jakichkolwiek wątpliwości co do tego, że tego by się nie udało stworzyć, gdyby nie jego pozycja, nie jego wsparcie, nie to, że był i był kimś dla bardzo wtedy liczącej się Solidarności ogromnie ważnym - mówił Jarosław Kaczyński.
"Prawo i Sprawiedliwość byłoby co najwyżej pomysłem"
- Myśmy kilka lat przed tym momentem, w którym mój świętej pamięci brat został ministrem, prowadzili akcję zmierzająca do zaostrzenia walki z przestępczością, przynajmniej od 1994 roku, a początki były nawet wcześniej, ale bez żadnych skutków - powiedział prezes PiS.