Na pytanie w jaki sposób posłowie Porozumienia zagłosują, gdy do Sejmu wróci z Senatu nowelizacja Kodeksu wyborczego umożliwiająca przeprowadzenie powszechnych wyborów korespondencyjnych, prof. Maksymowicz odparł, że "Porozumienie zagłosuje tak, jak nasz szef partii zdecyduje, a jak słyszymy ma podobne zdanie".
- Ja jestem lekarzem, ponad 40 lat wykonuje swój zawód, w związku z tym w tej kwestii mogę się odpowiedzialnie wypowiadać - zaznaczał prof. Maksymowicz przekonując, że wybory korespondencyjne w maju nie byłyby bezpieczne.
- Najbardziej niebezpieczne jest poruszenie tej równowagi, którą - z wielkim trudem - rządowi udało się wprowadzić. Liczba chorych nie rośnie dramatycznie - mówił wiceminister nauki. Maksymowicz przypomniał jednak słowa ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, który mówił, że wystarczy kilka dni, aby w polskich szpitalach zabrakło miejsca. - Ogólnopolska akcja wyborów mogłaby doprowadzić do rozchwiania równowagi - ostrzegał prof. Maksymowicz.
Na pytanie, czy na pewno wszyscy posłowie Porozumienia zagłosują tak jak lider tej formacji, wiceminister nauki odparł, że "posłowie Porozumienia są zwartą grupą jednomyślnych ludzi, którzy słuchają człowieka, który ich nie zawiódł". - Wszyscy zagłosują tak, jak Jarosław Gowin zdecyduje - dodał.
Na pytanie o pogłoski, że alternatywą dla wyborów mogłoby być wprowadzenie stanu wyjątkowego w Polsce, prof. Maksymowicz odparł, że "dla ludzi Solidarności stan wyjątkowy budzi tylko alergię, a potem głośny sprzeciw". - W ogóle nie wchodzi w grę - zapewnił.