Nowopołock, Witebsk, Głębokie, Orsza, Mohylew, Bobrujsk, Żłobin, Rzeczyca, Homel. To miasta, które w weekend odwiedziła Swiatłana Cichanouska, wyprowadzając tam na ulice dziesiątki tysięcy ludzi.
Najgłośniej została przywitana w Homlu, rodzinnym mieście jej męża – Siarhieja Cichanouskiego, popularnego blogera aresztowanego pod koniec maja. Zgromadziło się tam nawet kilkanaście tysięcy ludzi. Na scenę wyszła z podniesioną pięścią pod białoruską wersję „Murów" Jacka Kaczmarskiego, hymn polskiej „Solidarności" sprzed czterech dekad stał się symbolem antyrządowego ruchu na Białorusi.
– Nie mam programu, ale mają go mężczyźni, których nie dopuszczono do wyborów. Nie potrzebuję władzy, chcę dzieci, męża i oby dalej smażyć swoje kotlety – przemawiała do zgromadzonych zwolenników. Ze względów bezpieczeństwa jej dzieci wyjechały wraz z babcią „do jednego z krajów UE".
Gospodyni domowa
Ma 37 lat, pochodzi z Polesia, z wykształcenia jest filologiem (język angielski). Jak sama przyznaje, do momentu aresztowania jej męża była „zwykłą gospodynią domową". Wtedy osobiście udała się do Centralnej Komisji Wyborczej (CKW) i zgłosiła swoją kandydaturę. Pomaga jej Maryja Kalesnikawa, szefowa sztabu niedopuszczonego do wyborów aresztowanego bankiera Wiktara Babaryki (byłego prezesa rosyjskiego Biełgazprombanku). Trzecią kobietą w sztabie Cichanouskiej jest Weronika Cepkało, żona niedopuszczonego do wyborów Waleryja Cepkały. To były ambasador Białorusi w USA i wieloletni współpracownik Łukaszenki, kilka dni temu wraz z dziećmi uciekł do Rosji.
Cichanouska przyznaje, że jest kandydatem przejściowym i zapowiada, że jeżeli zostanie prezydentem, całkowicie zmieni skład CKW i ogłosi kolejne, ale już wolne wybory. W komisjach zasiadaliby przedstawiciele opozycji, zaproszono by niezależnych obserwatorów.