Cytowany przez rządową agencję Ria Nowosti lider LDPR Władimir Żyrinowski nie wykluczył zamieszek na Białorusi w przypadku wygranej obecnego prezydenta Aleksandra Łukaszenki.
- Jeżeli Łukaszenko ogłosi swoje zwycięstwo, na Białorusi mogą się z tym nie pogodzić. Ludzie wystąpią przeciw. Sytuacja się zaostrzy. To może doprowadzić do tego, że będzie musiał opuścić Białoruś, by uniknąć ofiar. Ktoś z jednostek wojskowych czy policji może odmówić wykonywania rozkazów. Nie wiedzieliśmy jak się potoczy sytuacja w nocy z 14 na 15 lutego (chodzi o rok 2014 - red.) w Kijowie - powiedział Żyrinowski wspominając, ucieczkę ówczesnego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza z Kijowa.
W rozmowie z Ria Nowosti stwierdził, że nadeszły "inne czasy" i "nie da się siłą utrzymać władzy". - Dwadzieścia sześć lat. To już tyle, ludzie się zmęczyli. Białorusini mają dosyć. Oni są spokojni, ale mogą coś zrobić w poniedziałek, 10 sierpnia. To będzie ważny dzień dla Białorusi - twierdzi.
Podczas corocznego orędzia we wtorek Aleksandr Łukaszenko stwierdził, że zatrzymani niedawno na Białorusi Rosjanie nie mieli lecieć do Turcji, jak przekonuje Moskwa. - Wydano im rozkaz: czekać - mówił.
Kilka dni temu na Białorusi zatrzymano 33 obywateli Rosji, w Mińsku twierdzą, że pracują dla prywatnej rosyjskiej firmy wojskowej Wagnera. To pseudonim byłego oficera rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU Dmitrija Utkina, który stoi na czele grupy wysyłającej najemników m.in. do Syrii, Libii, Sudanu, a wcześniej na Ukrainę. Mińsk twierdzi, że mieli destabilizować sytuację w kraju. Moskwa wszystkiemu zaprzecza i domaga się natychmiastowego uwolnienia swoich obywateli.