„Nieprawidłowości wskazują, że zastosowane w Instytucie mechanizmy kontroli zarządczej okazały się nieskuteczne" – pisze Najwyższa Izba Kontroli o Instytucie Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka. W raporcie, do którego dotarła „Rzeczpospolita", ostro krytykuje placówkę nadzorowaną przez premiera Mateusza Morawieckiego.
Instytut powstał na mocy ustawy uchwalonej na początku 2018 roku. Jednak jego historia sięga 2016 roku, gdy prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas spotkania z węgierskim premierem Viktorem Orbánem uzgodnił powstanie wspólnej instytucji działającej na rzecz przyjaźni obu krajów.
Wybór patrona instytutu prof. Felczaka nie był przypadkowy. Był to kurier karpacki z czasów II wojny światowej, który odegrał istotną rolę w formowaniu demokratycznej opozycji węgierskiej. Natchnął Orbána do założenia partii Fidesz, w związku z czym był jej honorowym członkiem.
Dyrektorem instytutu jest hungarysta Maciej Szymanowski, a w jego radzie zasiada m.in. poseł PiS Piotr Babinetz. Politycy tej partii pojawiają się też podczas imprez organizowanych przez instytut. Czołowym przedsięwzięciem placówki jest Uniwersytet Letni w Krasiczynie, skierowany do młodzieży z Polski i Węgier. Podczas ubiegłorocznej edycji wykłady wygłosili m.in. ówczesny marszałek Sejmu Marek Kuchciński i wicemarszałek Ryszard Terlecki z PiS.
Naruszenia prawa
NIK zbadała instytut przy okazji corocznych kontroli budżetu państwa. I stwierdziła spore nieprawidłowości.