Poseł PiS był pytany o sprawę Grzegorza Wierzchowskiego, byłego już łódzkiego kuratora oświaty.
O Wierzchowskim zrobiło się głośno po jego wypowiedzi na antenie telewizji Trwam, w której mówił m.in. o tym, ze "jesteśmy na etapie wirusa LGBT". - Jest to wirus dehumanizacji społeczeństwa, dehumanizacji młodych ludzi i odebrania im wartości. Jedyną naczelną wartością jest pokazanie, że nie ma żadnych zasad i wartości - precyzował Wierzchowski.
Po tej wypowiedzi zwolnienia kuratora domagały się Lewica i Koalicja Obywatelska. Wierzchowski stracił stanowisko. W sprawie zwolnienia Wierzchowskiego do MEN z prośbą o wyjaśnienia miała zwrócić się Solidarna Polska.
Dowiedz się więcej: Szef MEN: Nie jesteśmy zwolennikami LGBT. Wręcz przeciwnie
Minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski oświadczył, że odwołanie nie miało "żadnego związku z poglądami kuratora łódzkiego na temat LGBT i jego ostatnimi publicznymi wypowiedziami na ten temat".