Jarosław Kaczyński należy do najbardziej znanych mieszkańców warszawskiego Żoliborza. Pod jakim konkretnie adresem mieszka, do niedawna mógł sprawdzić każdy. Wystarczyło zajrzeć na stronę Sądu Okręgowego w Warszawie. To już jednak niemożliwe.
Chodzi o rejestr partii politycznych, dostępny na stronie sądu. W marcu „Rzeczpospolita" nagłośniła fakt, że znajdują się tam imiona, nazwiska i adresy osób wchodzących w skład organów uprawnionych w statutach do reprezentowania poszczególnych partii na zewnątrz oraz do zaciągania zobowiązań majątkowych.
Dotyczyło to wszystkich około 90 ugrupowań zarejestrowanych w Polsce. Jednak w przypadku PiS nazwisk było wyjątkowo dużo, bo aż 36. Oprócz danych Kaczyńskiego można było znaleźć tam prywatne adresy m.in. premiera Mateusza Morawieckiego, marszałek Sejmu Elżbiety Witek, szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego czy ministra obrony Mariusza Błaszczaka. W przypadku PO w rejestrze były np. adresy tylko dwóch osób, a w przypadku Nowej Lewicy (dawniej SLD) – trzech.
– Jak to się ma do systemu ochrony? – pytał Jerzy Dziewulski, były poseł i były szef ochrony prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Ryszard Czarnecki, europoseł PiS, którego adres też ujawniono, mówił wprost o „zaproszeniu w najlepszym przypadku do stalkingu, a w najgorszym przypadku do ataku".
Sąd Okręgowy odpowiadał, że musi trzymać się sztywnych przepisów ustawy o partiach politycznych. Klub PiS wniósł więc nowelizację tej ustawy. Projekt przewiduje, że ewidencja wraz z tekstami statutów partii politycznych będzie jawna z wyłączeniem informacji o adresach.