Do pierwszej awarii rurociągu doszło przed rokiem, do kolejnej - w sobotę. Tak jak w 2019 r., tak i teraz trwa awaryjny zrzut ścieków do Wisły. Pierwotnie do rzeki spływało 3 tys. litrów na sekundę, później 8 tys. Teraz, jak poinformował na konferencji prasowej prezes spółki Wody Polskie Przemysław Daca, jest to już 15 metrów sześciennych na sekundę. Fala ścieków ma w poniedziałek rano dotrzeć do Płocka. Zdaniem Dacy, jeśli doszło do rozszczelnienia osnowy tunelu, rurociąg nie będzie się już nadawał do użytku.
Dowiedz się więcej:
Wody Polskie po kolejnej awarii Czajki: Rurociąg za 700 mln zł może być do wyrzucenia
Odnosząc się do sprawy w TVP Info poseł Krzysztof Gawkowski ocenił, że "ktoś popełnił błędy". Szef klubu Lewicy przypomniał słowa prezydenta Warszawy, że przegląd jednej z nitek zakończył się przedwczoraj i nie wykazał żadnych uszkodzeń. Skoro jednak doszło do awarii, to "ktoś tutaj jest winny" - stwierdził Gawkowski. Podkreślił konieczność sprawowania nadzoru właścicielskiego.
Poseł Lewicy zaznaczył, że w każdym mieście zdarzają się awarie, "tyle że jak się zdarzają w dużych spółkach, tak jak tutaj", to są odpowiednie procedury, które maja zabezpieczać przed powtórzeniem się sytuacji. Gawkowski podkreślił, że w największym polskim mieście po roku dochodzi do takiej samej awarii jak poprzednio. - Tu jest wiele znaków zapytania i prezydent Trzaskowski nie może powiedzieć: to nie ja, umywam ręce, to moi urzędnicy. No w końcu jest szefem tego miasta, a wcześniej też rządziła Platforma - mówił polityk.
- Wiadomo, że w tym procesie ktoś zawodził. Jeżeli ktoś zawodził, to dzisiaj powinien posypać głowę popiołem. Oczekiwałbym, że prezydent miasta stołecznego Warszawy przychodzi na konferencję i mówi: przepraszam, zawiedliśmy, to są osoby winne - ten prezes, ten koordynator, ten nadzorca, ten audytor - dodał zaznaczając, że w takim przypadku uznałby, że prezydent stolicy ma "szansę się poprawić".