W tym roku wydatki na pomoc dla Kijowa mają zamknąć się wprawdzie zaplanowaną w budżecie sumą 8 mld euro, lecz w przyszłym roku ma to być o połowę mniej. Taki jest rezultat wielomiesięcznych dyskusji w ramach koalicji nad poszukiwaniem oszczędności w każdej sferze wydatków. W minimalnym stopniu mają wzrosnąć jedynie wydatki resortu obrony, co wraz z innymi funduszami zapewni obiecane 2 proc. PKB na ten cel.
Niemcy zaciskają pasa. Straci Ukraina
Powstaje pytanie, czy oszczędności niejako kosztem Ukrainy są motywowane wyłącznie względami budżetowymi, czy jest to oznaka zmieniającego się w Berlinie politycznego klimatu wobec wojny w Ukrainie.
Czytaj więcej
Rząd koalicyjny w Berlinie osiągnął porozumienie o zmniejszeniu z 17 mld do 12 mld euro planowanego deficytu budżetowego Niemiec w 2025 r.
Na pierwszą opcję wskazywać może upór ministra finansów Christiana Lindnera (FDP), który konsekwentnie sprzeciwia się wzrostowi zadłużenia, zasłaniając się hamulcem konstytucyjnym. Z drugiej strony znamienne są słowa szefa frakcji SPD w Bundestagu Rolfa Mützenicha, którego słowa o „zamrożeniu wojny w Ukrainie” wywołały dość powszechną krytykę. – To pomogłoby jedynie Putinowi – oświadczył Boris Pistorius, minister obrony, także z SPD. Opinię Mützenicha podziela jednak spora część z 207 zasiadających w Bundestagu socjaldemokratów partii, która nie porzuciła nigdy swych pacyfistycznych ideałów.