W poniedziałek wieczorem Siergiej Szojgu nagle pojawił się w Teheranie. Stojąc na czele resortu obrony, przez wiele lat odpowiadał m.in. za współpracę militarną z „przyjaznymi” państwami Bliskiego Wschodu. Obecnie został wysłany tam jako sekretarz prezydenckiej Rady Bezpieczeństwa. W imieniu Władimira Putina spotkał się z nowym prezydentem Iranu Masudem Pezeszkianem.
Czytaj więcej
Stany Zjednoczone wzywają inne kraje, aby te kanałami dyplomatycznymi przekazywały Iranowi komunikat, iż eskalacja sytuacji na Bliskim Wschodzie nie jest w interesie Teheranu - poinformował w poniedziałek rzecznik Departamentu Stanu.
– Epoka przywództwa Waszyngtonu na arenie międzynarodowej przeminęła – ogłosił podczas spotkania Pezeszkian, którego nie bez satysfakcji cytują rosyjskie media. W rozmowie z wysłannikiem Putina miał dziękować Rosji za poparcie i zapewnić, że Iran odpowie na zabójstwo lidera Hamasu Ismaila Haniji i że „reżim (chodzi o Izrael – red.) odpowie za swoje przestępstwa”.
Szojgu natomiast mówił niewiele, przynajmniej z tego, co przedostało się do mediów. Nazwał Iran „jednym z najważniejszych partnerów strategicznych” i mówił o potrzebie zacieśnienia współpracy pomiędzy krajami. Ale nie tylko po to udał się w tak napiętym momencie do Teheranu.
S-300 i inne wyrzutnie Rosji. Po co Szojgu latał do Teheranu?
Szojgu spotkał się też z dowódcą irańskich sił zbrojnych Mohamadem Bagherim, który obecnie jest odpowiedzialny za przygotowywanie ataków na Izrael (w odpowiedzi na zabójstwo Haniji w Teheranie), oraz z sekretarzem Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Iranu Alim Akbarem Ahmadianem.