Tunezja jak za dyktatury Ben Alego. Prezydent nie chce mieć rywali w wyborach

Kais Saied robi wszystko, by nadal rządzić Tunezją. Potencjalni rywale w październikowych wyborach prezydenckich trafiają do więzień albo okazują się za młodzi. Jednego jednak będzie się raczej bał zamknąć.

Publikacja: 14.07.2024 09:30

Kais Saied

Kais Saied

Foto: PAP/EPA

Tunezja, najmniejszy kraj w Afryce Północnej, jeszcze niedawno był wzorem demokracji, pluralizmu i aktywności społeczeństwa obywatelskiego w świecie arabskim. To tam kilkanaście lat temu zaczęły się bunty, zwane rewolucjami arabskimi, albo arabską wiosną. Tam po obaleniu w styczniu 2011 r. dyktatora Zina al-Abidina Ben Alego powstawały wielopartyjne rządy, ugrupowania od lewicy po islamistów wykuwały kompromisy w parlamencie.

Nie udało się jednak spełnić nadziei buntowników na poprawę standardu życia, na odpowiednią pracę dla absolwentów szkół, którzy byli najbardziej aktywni w czasie rewolucji z przełomu 2010 i 2011 roku. Nie zniknęły korupcja i nepotyzm.

Czytaj więcej

W Tunezji mniejszość dała prezydentowi wielką władzę

Na fali niezadowolenia społecznego do władzy doszedł pięć lat temu Kais Saied. Jego prezydentura to ograniczanie roli parlamentu. Najpierw go zawiesił, a nowy powstał w 2023 roku po zbojkotowanych przez prawie wszystkie partie wyborach, w których była dramatycznie niska frekwencja - 11 proc.. Czyli nie ma w nim realnej opozycji.

Czy Tunezja pod rządami Kaisa Saieda to dyktatura?

- To w zasadzie powrót do epoki Ben Alego. Aresztowania pod wyssanymi z palca zarzutami, torturowanie w więzieniu. Ludzie są zastraszani, by się nie wypowiadali. Dochodzi do ataków na dziennikarzy, są zamykani w więzieniach za krytykę prezydenta, albo, co niedawno spotkało reporterkę, za krytykę porozumienia z UE [o powstrzymywaniu imigrantów, którzy chcieliby się przedostać na drugą stronę Morza Śródziemnego, w zamian za wsparcie finansowe dla Tunezji - red.]. Aresztowani są też sędziowie. Ten, kto stanowi wyzwanie, trafia za kraty. To forma dyktatury - mówi „Rzeczpospolitej” Tarek Megerisi, londyński ekspert think tanku European Council on Foreign Relations (ECFR).

Bardziej dyplomatycznie określa sytuację w swoim kraju Ahmed Abd ar-Rauf Unajes, emerytowany dyplomata, pierwszy szef tunezyjskiej dyplomacji po obaleniu Ben Alego. Unika określenia „dyktatura” i jednoznacznych porównań do czasów Ben Alego. Także dlatego, że były one epoką rozbuchanej korupcji, a z tym się Kais Saied byłemu szefowi dyplomacji nie kojarzył. - W każdym razie nikt mu korupcji nie wykazał - mówił mi dwa lata temu Unajes.

- Mamy nowy rodzaj reżimu politycznego. Nie czujemy się w demokratycznym nastroju - mówi teraz „Rzeczpospolitej”.

Olfa Hamdi nagle okazała się za młoda na kandydowanie na prezydenta Tunezji

Demokratyczny nastrój potrzebny byłby w wyborach prezydenckich, które Kais Saied zaplanował na 6 października.

- Zgodnie z konstytucją powinny się odbyć do 25 lipca, opóźnianie ich to sabotaż, który zdestabilizuje sytuację w Tunezji i regionie - stwierdziła na początku czerwca Olfa Hamdi, bizneswoman z doświadczeniem w USA, szefowa małej Partii Trzeciej Republiki, która zgłosiła swoją kandydaturę.

W ostatnim tygodniu się okazało, że nie będzie mogła startować w wyborach. - Saied wymusił na komisji wyborczej zmianę wieku minimalnego dla kandydatów. To niezgodne z konstytucją - ogłosiła Olfa Hamdi, która ma 35 lat. Dotychczas był to minimalny wiek kandydata na prezydenta, teraz obowiązuje 40 lat.

35-letnia Olfa Hamdi chciała kandydować w wyborach prezydenckich w Tunezji pod hasłami: wolność, spr

35-letnia Olfa Hamdi chciała kandydować w wyborach prezydenckich w Tunezji pod hasłami: wolność, sprawiedliwość, wzrost gospodarczy. Nie wystartuje, nagle podniesiono minimalny wiek kandydata - do 40 lat.

rp.pl

Co ciekawe 66-letni dziś Kais Saied to profesor prawa konstytucyjnego. Polityką zainteresował się dekadę temu. Łączy hasła socjalne z muzułmańskim konserwatyzmem. Ale islamistyczną partię Nahda, która była w rządach po obaleniu Ben Alego, traktuje jako wielkiego wroga. Raszid Ghanuszi = charyzmatyczny sędziwy lider Nahdy, za Ben Alego emigrant polityczny, a w latach 2019-2021 szef tunezyjskiego parlamentu - siedzi w więzieniu.

Prawie wszyscy, którzy chcieli wystartować w wyborach prezydenckich w Tunezji, siedzą w więzieniu

Innych konkurentów Saieda reżim traktuje brutalniej niż Olfę Hamdi. - Prawie wszyscy, którzy chcieli wystartować, siedzą w więzieniu - mówi Tarek Megerisi z ECFR.

Czytaj więcej

Tunezja z kulą u nogi

Na początku lipca do aresztu trafił Lotfi Mraihi, jeden z liderów opozycji. Oficjalnie postawiono mu zarzut prania brudnych pieniędzy i nielegalnego założenia rachunku w zagranicznym banku. Od roku w więzieniu siedzi szef innej przeciwnej prezydentowi partii, Abir Musi, któremu zarzucono z kolei, że zagrażał „bezpieczeństwu publicznemu”. Za kratami jest jeszcze trzech innych kandydatów.

Zwolennicy wszystkich pięciu twierdzą, że jedynym powodem pozbawienia ich wolności, jest to, że zamierzali rywalizować z Saiedem.

Nowy kandydat na prezydenta Tunezji, admirał Kamel Akrut. Jego nie będzie można aresztować

9 lipca swoją kandydaturę oficjalnie ogłosił jeszcze jeden kandydat. - Nie sądzę, że Saied będzie go w stanie aresztować - mówi Tarek Megerisi.

Chodzi o Kamela Akruta, admirała, byłego szefa wywiadu wojskowego i doradcy ds. Bezpieczeństwa poprzedniego prezydenta Bedżiego Kaida Essebsiego (zmarł pod koniec kadencji w 2019 r.).

Wywodzi się z wpływowych elit wojskowych, należy do tego samego systemu, co Saied. - Ale nie wiadomo, czy ma szansę wygrać - dodaje ekspert ECFR.

Tunezja, najmniejszy kraj w Afryce Północnej, jeszcze niedawno był wzorem demokracji, pluralizmu i aktywności społeczeństwa obywatelskiego w świecie arabskim. To tam kilkanaście lat temu zaczęły się bunty, zwane rewolucjami arabskimi, albo arabską wiosną. Tam po obaleniu w styczniu 2011 r. dyktatora Zina al-Abidina Ben Alego powstawały wielopartyjne rządy, ugrupowania od lewicy po islamistów wykuwały kompromisy w parlamencie.

Nie udało się jednak spełnić nadziei buntowników na poprawę standardu życia, na odpowiednią pracę dla absolwentów szkół, którzy byli najbardziej aktywni w czasie rewolucji z przełomu 2010 i 2011 roku. Nie zniknęły korupcja i nepotyzm.

Pozostało 88% artykułu
Polityka
Donald Trump zmienia plany. Nie dojdzie do spotkania z Andrzejem Dudą
Polityka
Wybory prezydenckie w USA. Grupa republikanów: Trump nie nadaje się na prezydenta
Polityka
Izrael twierdzi, że Iran chciał dokonać zamachu na Beniamina Netanjahu
Polityka
Nietypowa próba rakietowa Korei Północnej. Pociski spadły na terytorium kraju
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Polityka
Brandenburgia przed wyborami. Los kanclerza Scholza zależy od wyniku AfD?