Tomasz Mraz, były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości, na posiedzeniu zespołu do spraw rozliczeń PiS przekonywał w środę, że to lider Suwerennej Polski, minister sprawiedliwości w rządzie Mateusza Morawieckiego Zbigniew Ziobro osobiście miał zlecać organizowanie konkursów na środki z Funduszu Sprawiedliwości w taki sposób, by wygrywały je wybrane podmioty. Organizacjom, które miały uzyskiwać środki z Funduszu pomagano też - jak twierdzi Mraz - pisać wnioski.
Onet ujawnił, że Mraz nagrał ok. 50 godzin rozmów w Ministerstwie Sprawiedliwości, a nagrania przekazał prokuraturze. Fragmenty nagrań, oprócz Onet, publikowała telewizja TVP Info.
Czytaj więcej
Urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości w czasach Zbigniewa Ziobry mieli wątpliwości co do prawidłowego rozliczenia pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości - wynika z opublikowanego w piątek przez TVP Info nagrania rozmowy Tomasza Mraza z Marcinem Romanowskim.
Marcin Romanowski, które rozmowy zostały nagrane i opublikowane, pytany w czwartek w TV Trwam czy może potwierdzić autentyczność nagrań odparł, że „trudno je potwierdzić, jeżeli mamy do czynienia z wrzutkami medialnymi”. — Na pewno są to jakieś nagrania, fragmenty tych nagrań wyrwane z kontekstu — zapewnił. Jednocześnie, jego zdaniem, nagrania nie wskazują, że konkursy w Funduszu Sprawiedliwości były ustawiane. — Jest przecież czymś normalnym, że różne organizacje przychodzą z różnymi pomysłami i nie jest żadnym przestępstwem rozmawianie o tym z nimi — mówił.
Afera z Funduszem Sprawiedliwości. Marcin Romanowski: Wyreżyserowana akcja polityczno-medialna
— To są normalne rzeczy, w żaden sposób nie przesądzające danej rekomendacji. Ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, że to ostatecznie zgodnie z prawem, z rozporządzeniem — ja powtarzam to wielokrotnie w tych dniach — to dysponent ostatecznie decydował (...). Natomiast rozporządzenie, które dawało bardzo szerokie pole uznania dysponentowi Funduszu Sprawiedliwości, mówiło, że może nie zaakceptować na przykład rekomendacji komisji i np. wykreślić daną organizację, zmniejszyć albo zwiększyć budżet, a wręcz unieważnić cały konkurs, jeżeli właśnie te oferty, które wygrały, nie spełniałyby celów, które stawiał przed sobą dysponent, który właśnie ten konkurs ogłaszał. W tym kontekście znowu mamy do czynienia po prostu z burzą w szklance wody i w mojej ocenie to też potwierdza, że mamy tutaj do czynienia z prowokacją i z prowokatorem, bo nie waham się użyć tego słowa — przekonywał widzów telewizji ojca Rydzyka.