Prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK) Karim Khan zwrócił się o wydanie nakazu aresztowania premiera Izraela Beniamina Netanjahu, ministra obrony tego kraju Joawa Galanta oraz trzech liderów Hamasu, w tym organizatorów ataku z 7 października, Jahji Sinwara i Mohameda Deifa. Zdaniem prokuratora, są podstawy, by sądzić, że cała piątka ponosi odpowiedzialność za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości.
Czy premier Izraela powinien stanąć przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze za zbrodnie wojenne? Pytany o to w Radiu Zet polityk PSL Władysław Teofil Bartoszewski, wiceminister spraw zagranicznych, kandydat Trzeciej Drogi w wyborach do Parlamentu Europejskiego odparł, że nie.
Czytaj więcej
Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze stara się o nakaz aresztowania premiera Izraela Beniamin Netanjahu i przywódcy Hamasu Jahji Sinwara pod zarzutem zbrodni wojennych i zbrodni przeciw ludzkości w związku z atakiem na Izrael z 7 października i późniejszą wojną w Gazie.
- Porównywanie Hamasu, który jest przez cały cywilizowany świat uznawany za organizację terrorystyczną - to są zbrodniarze - z premierem demokratycznego państwa Izrael, które zostało zaatakowane nie tylko przez Hamas, ale również przez Iran, to kompletnie nieporównywalne - ocenił.
Władysław Bartoszewski mówi, że Izrael Beniamina Netanjahu nie popełnia zbrodni wojennych w Strefie Gazy
- Przywódcy Hamasu to są terroryści i jako tacy są uznawani przez Unię Europejską, Stany Zjednoczone i cały cywilizowany świat. Izrael jest demokratycznym państwem i premier jest demokratycznie wybranym politykiem, i broni swojego państwa przed atakami trzech organizacji terrorystycznych i jednego państwa, które je sponsoruje - mówił. Na pytanie, czy przywódcy demokratyczni nie popełniają zbrodni wojennych Bartoszewski odparł, że "mogą popełniać, ale w tym wypadku to nie ma miejsca".