Układanka przed wyborami do PE sama się uzupełnia: rolnicy z „Orki” głodują przeciw Zielonemu Ładowi, prezydent z premierem nie mogą uzgodnić kompetencji co do Unii, a Solidarność wyrasta na głównego wroga Brukseli.
Niewielka rolnicza organizacja zasiadła w Sejmie i namawia posłów, by „spędzili z nimi noc” ze środy na czwartek. Tak się akurat złożyło, że jednodniowe posiedzenie Sejmu będzie długo trwało, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by strudzeni parlamentarzyści, zaopatrzeni w karimaty, ułożyli się na korytarzu obok protestujących. Niektórzy politycy z Konfederacji, PiS i Suwerennej Polski wyrazili już zainteresowanie wspólną nocą z „Orką”.
„Polityczne złoto” przed wyborami
Z punktu widzenia strategii przed wyborami taki protest to „polityczne złoto”. Obywatelom utrwala się, że Zielony Ład to samo zło, a jeśli ktoś ponosi winę za niewłaściwie dla rolnictwa pomysły, to na pewno nie PiS, bo przecież PiS teraz siedzi i protestuje. Dla wzmocnienia przekazu należałoby posadzić tam komisarza rolnictwa Janusza Wojciechowskiego. Twardy marmur przy Wiejskiej skłania do głębszej refleksji niż brukselskie kobierce.
Obywatelom utrwala się, że Zielony Ład to samo zło, a jeśli ktoś ponosi winę za niewłaściwie dla rolnictwa pomysły, to na pewno nie PiS
Na razie jeszcze łódka płynie zgodnie z kursem, mimo że coraz silniejsze huśtanie wywołuje w niektórych chorobę morską. Wciąż jesteśmy proeuropejscy, wciąż mało kto odważy się głośno mówić o polexicie, ale zeszłotygodniowa demonstracja Solidarności była pokazem co prawda mniejszościowych, ale zdecydowanie antyunijnych postaw. Budowanych świadomie i wzmacnianych zarówno przez realne błędy, jak i każdy najmniejszy nawet szczegół, który może się przydać do dalszego huśtania.