Mimo zapewnień przed wyborami parlamentarnymi Donalda Tuska i polityków Koalicji Obywatelskiej oraz Lewicy, że prawo aborcyjne zostanie zmienione po wyborach, marszałek Sejmu Szymon Hołownia przesunął debatę na ten temat na czas po wyborach samorządowych. Słusznie?
To się okaże po wyborach. Ewidentnie zwyciężył program „Proboszcz plus”. Nikt nie ukrywa, że naciski ze strony PSL i polityków Trzeciej Drogi, że ten program „Proboszcz plus” najbardziej dotyka tych, którzy są w samorządach najniżej. Marszałek Hołownia zagrał w ryzykowną grę. Jeżeli utraci wyborców, a już dużo utracił z wiarygodności wśród kobiet i młodszych wyborców, to marzenie o prezydenturze Polski bardzo od siebie oddali. Być może z badań wyszło im, żeby tego nie ruszać przed wyborami samorządowymi, co trochę jest zrozumiałe, a trochę niezrozumiałe. Ale polityka na tym polega, że czasami nie wybiera się lepszego dobra, tylko mniejsze zło.
A co jeżeli przed wyborami do Parlamentu Europejskiego marszałek Hołownia ponownie uzna, że temat aborcji należy przesunąć?
Wybory europejskie to coś innego niż wybory samorządowe. Lokalnie wpływ mają czasami 4 czy 100 głosów. O tym nie myślimy w taki sposób na co dzień. Jeżeli 11 kwietnia nie rozpocznie się procedowanie, które skończy się wynikiem pozytywnym dla kobiet, to myślę, że czyjaś kariera polityczna się skończy, zanim się na dobre rozpoczęła. Aborcja to jedno z pól minowych koalicji rządowej.
Czytaj więcej
Szymon Hołownia znalazł się pod huraganowym ostrzałem Lewicy po decyzji, że cztery złożone w Sejmie projekty dotyczące aborcji – dwa Lewicy, jeden KO i jeden Trzeciej Drogi – będą procedowane w parlamencie 11 kwietnia, czyli kilka dni po wyborach samorządowych.
Jeżeli chodzi o polityczny uzysk, kto na tym może stracić, a kto zyskać?
Politycznie najbardziej może stracić Trzecia Droga. Ona ma bardzo słabe struktury. Ciekawe, że ze wszystkich badań wynika, że elektorat Trzeciej Drogi, czyli PSL i Polska 2050, jest za zmianą. A zyskać może lokalnie PiS. Konfederacja być może, ale niekoniecznie. W mniejszych miastach, wsiach, powiatach to będzie bardzo mocno grzany temat. Marszałek Hołownia chciał nie wrzucać tematu aborcji do debaty i właśnie go wrzucił. To jest paradoks polityki, że nie ma stanu nieistniejącego.
Szymon Hołownia ma ambicje prezydenckie. Czy decyzja o przełożeniu debata aborcyjnej może mu zaszkodzić?
Na dziś mu zaszkodzi. Ale przez te 14 miesięcy do wyborów dużo może się zmienić. Hołownia zawęził sobie margines w zasadzie do zera w tej chwili, jeżeli chodzi o samostanowienie kobiet.