W poniedziałek w Petersburgu Aleksander Łukaszenko i Władimir Putin przewodniczyli posiedzeniu Rady Najwyższej Państwa Związkowego. Podsumowano trzy ostatnie lata „głębokiej integracji” obu państw w ramach uzgodnionego programu zawierającego 28 punktów. Zarówno przedstawiciele rosyjskiego, jak i białoruskiego rządu raportowali, że plan w większości już wykonano.
Chodziło m.in. o unifikację prawa podatkowego i celnego, ale też wspólną politykę przemysłową i rolną. Łukaszenko optował za przyspieszeniem utworzenia wspólnego rynku paliw, gazu czy energii elektrycznej. Zapowiadał też utworzenie wspólnej białorusko-rosyjskiej korporacji medialnej i jeszcze większą „integrację” propagandy Mińska i Moskwy.
Czytaj więcej
Podczas spotkania z Władimirem Putinem w Petersburgu Aleksandr Łukaszenko zaproponował rosyjskiemu prezydentowi wspólny wyjazd na Antarktydę.
Największy dłużnik
Stopień uzależnienia Białorusi od Rosji najlepiej obrazuje fakt, że już ponad 64 proc. wyprodukowanych na Białorusi towarów i usług trafia wyłącznie na rosyjski rynek (dane dotyczą pierwszego półrocza ubiegłego roku). Dla porównania w 2021 roku nieco ponad 40 proc. białoruskiego eksportu przypadało na Rosję. Dzisiaj Białoruś jest największym dłużnikiem Rosji. Kreml zamroził niedawno dla władz w Mińsku spłatę kredytów na kolejne sześć lat (chodzi o ponad 8 mld dolarów).
– Po stłumieniu protestów w 2020 r. i współudziale w agresji przeciwko Ukrainie w 2022 roku Łukaszenko spalił mosty w relacjach z Zachodem i na własne życzenie wpadł w imperialną pułapkę Rosji. Mińsk stracił rynki europejskie oraz ukraiński i dzisiaj w całości uzależnił swoją gospodarkę od Rosji i od tranzytu przez rosyjskie terytorium – mówi „Rzeczpospolitej” Aleksandr Klaskouski, czołowy niezależny białoruski politolog.