Premier Nikol Paszynian oświadczył, że jego kraj „chce zdywersyfikować stosunki w sferze bezpieczeństwa”. Ale zastrzegł, że nikt nie proponuje usunięcia rosyjskich wojsk z kraju.
Wcześniej zarówno Paryż, jak i Erywań anonsowały zakup francuskiego uzbrojenia przez Armenię. Chodzi głównie o francuskie systemy obrony przeciwlotniczej Mistral, tzw. system krótkiego zasięgu. Są one podstawą obrony przeciwlotniczej w kilkunastu armiach świata.
Czytaj więcej
Jeżeli władze w Baku i Erywaniu nie przełamią impasu i nie podpiszą porozumień pokojowych, niebawem może wybuchnąć kolejna wojna.
Armenia nie ukrywała, że kupuje je dlatego, że „chce pozbawić Azerbejdżan przewagi, jaką dają tureckie (drony) Bayraktary”. W obu wojnach o Górski Karabach (we wrześniu 2020 roku i obecnie) odegrały bardzo dużą rolę.
Ale zakupy zachodniego uzbrojenia wzburzyły Moskwę, choć ona sama odmówiła Armenii. Formalnie dlatego, że nie starcza jej produkcji na własne potrzeby wojny z Ukrainą. Teraz Kreml próbuje się zemścić na swoim sojuszniku z OUBZ, wojskowej organizacji, w której dominuje.