Antykoncepcja razi rząd. Polska złożyła zaskakujące zastrzeżenie do ważnej umowy międzynarodowej

Antykoncepcja nie może być uznana za formę planowania rodziny – taki wniosek płynie z oświadczenia, które złożyła Polska do ważnego aktu międzynarodowego. Chodzi o umowę o partnerstwie między Unią Europejską a członkami Organizacji Państw Afryki, Karaibów i Pacyfiku, zwaną umową post-Kotonu.

Aktualizacja: 09.10.2023 06:22 Publikacja: 09.10.2023 03:00

Polska ma problem z uznaniem dostępnych metod antykoncepcji za sposób planowania rodziny

Polska ma problem z uznaniem dostępnych metod antykoncepcji za sposób planowania rodziny

Foto: adobestock

Potoczna nazwa bierze się stąd, że nowy układ ma zastąpić wcześniejszą umowę, zawartą w 2000 roku na 20 lat w Kotonu, największym mieście afrykańskiego Beninu. Nowy układ obejmuje ponad 20 proc. światowej populacji, a prace nad nim rozpoczęły się w 2016 roku. 20 lipca na podpisanie i tymczasowe stosowanie umowy zgodziła się Rada Unii Europejskiej. Nowe ramy prawne mają obowiązywać przez następne 20 lat.

Stało się to przy wątpliwościach Polski. Dotarliśmy do oświadczenia, jakie nasz kraj złożył do protokołu posiedzenia Rady ds. Zagranicznych UE, chcąc zaakcentować, że tekst umowy nie spełnia w pełni naszych oczekiwań.

Złe gender i aborcja

W pierwszym z fragmentów Polska torpeduje używanie w nowej umowie terminu „gender” zamiast „płeć”. Zdaniem naszego kraju jest to niezgodne z terminologią stosowaną m.in. w Traktacie o Unii Europejskiej i Karcie praw podstawowych, dlatego podkreślił, że „Polska rozumie zawarte w tej umowie, a nieobecne w traktatach sformułowanie »gender« jako »płeć«”.

W drugim fragmencie nasz kraj zaznaczył, że „aborcja nie jest prawem człowieka, jest natomiast formą odebrania prawa do życia”. Dodał, że „Polska rozumie przez pojęcie praw reprodukcyjnych i innych od nich pochodnych, mających znaczenie synonimiczne albo zbliżone do nich, wyłącznie działania mogące zmierzać do bezpośredniego wsparcia i ratowania zdrowia oraz życia ludzkiego, dlatego sprzeciwia się wywodzeniu na jego podstawie aborcji i stosowania antykoncepcji jako form wspierania zdrowia, planowania rodziny czy gwarantowania praw człowieka”.

To nie pierwszy raz, gdy od czasu objęcia władzy przez PiS Polska toczy ideologiczny bój o treść aktu międzynarodowego. Na przykład w kwietniu, wbrew wspólnemu stanowisku UE, sprzeciwiła się nieuwzględnieniu definicji tradycyjnie rozumianej płci w tekście nowego traktatu ONZ o zbrodniach przeciw ludzkości.

O krok za daleko?

Tym razem ruch wydaje się dużo bardziej zaskakujący, bo Polska krytykuje nie tylko gender i aborcję, ale również antykoncepcję, która dotąd nie wydawała się budzić szczególnych zastrzeżeń polityków PiS. Dlatego Cezary Tomczyk z KO, wiceszef sejmowej Komisji ds. UE, oświadczenie Polski uważa za skandaliczne. – Jeśli państwo polskie kwestionuje antykoncepcję, oznacza to, że nie tylko jej rząd jest najmniej przyjaznym kobietom w UE, ale chciałby być najmniej przyjaznym kobietom rządem na świecie – ocenia. Jego zdaniem poziom absurdu jest tak wysoki, że polska delegacja nie będzie traktowana poważnie, a obecnie „rząd ma więcej wspólnego z Ordo Iuris niż polskimi kobietami”.

Czytaj więcej

Wybory 2023: Młodzież nie chce głosować na PiS

Chodzi o to, że w sprawie umowy post-Kotonu od miesięcy intensywnie naciskał na rząd skrajnie prawicowy Instytut Ordo Iuris. Nazywał umowę „genderową”, zauważając, że w tekście umowy termin „gender” w różnych konfiguracjach pojawia się aż 60 razy, a w jednym z artykułów zobowiązano państwa-strony do wspierania dostępu do usług w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego.

Dlaczego Polska zdecydowała się na złożenie oświadczenia? MSZ tłumaczy nam, że było do tego zobligowane stanowiskiem rządu z lipca 2021 roku. „Stanowisko rządu zakłada, że w przypadku, gdy postulaty Polski w zakresie zmiany brzmienia wyżej wymienionych sformułowań nie będą mogły zostać zrealizowane, Polska złoży stosowne oświadczenia interpretacyjne” – wyjaśnia MSZ.

I nie są to pierwsze kontrowersje dotyczące postawy Polski w trakcie prac nad umową post-Kotonu. W maju Politico i RMF FM podały, że Warszawa blokuje zawarcie porozumienia, domagając się, by w zamian Unia skupowała zboże z polskich spichrzy. MSZ informuje „Rzeczpospolitą”, że „Polska nie wstrzymywała przedłużenia tzw. umowy z Kotonu”, choć dodaje, że rzeczywiście podczas negocjacji nasza delegacja wskazywała na konieczność przyjęcia spójnej i skutecznej polityki UE, biorąc pod uwagę wyzwania żywnościowe spowodowane wojną w Ukrainie.

Potoczna nazwa bierze się stąd, że nowy układ ma zastąpić wcześniejszą umowę, zawartą w 2000 roku na 20 lat w Kotonu, największym mieście afrykańskiego Beninu. Nowy układ obejmuje ponad 20 proc. światowej populacji, a prace nad nim rozpoczęły się w 2016 roku. 20 lipca na podpisanie i tymczasowe stosowanie umowy zgodziła się Rada Unii Europejskiej. Nowe ramy prawne mają obowiązywać przez następne 20 lat.

Stało się to przy wątpliwościach Polski. Dotarliśmy do oświadczenia, jakie nasz kraj złożył do protokołu posiedzenia Rady ds. Zagranicznych UE, chcąc zaakcentować, że tekst umowy nie spełnia w pełni naszych oczekiwań.

Pozostało 84% artykułu
Polityka
Hołownia po spotkaniach w Ankarze. Polska liczy na wojskową współpracę z Turcją
Polityka
Powódź w Polsce. Bogdan Zdrojewski: W niektórych miejcach zrobiono za mało, w niektórych - za dużo
Polityka
Prokuratura wznawia dochodzenie w sprawie „plecaków Beaty Kempy”
Polityka
Beata Kempa została nowym doradcą prezydenta Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Polityka
Rewolucja informatyczna w Senacie. Będą nowe maszynki dla senatorów