Małgorzata Wassermann: W Polsce nie ma takich dzielnic, gdzie boi się wjechać policja. Każdy z nas czuje się bezpiecznie

- To nie jest tak, że Polska jest krajem zaściankowym i każdy obcokrajowiec to u nas jest „O rany boskie, straszne zagrożenie” - przekonywała Małgorzata Wassermann, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, komentując tzw. aferę wizową i kampanię wyborczą, w której jej partia akcentuje wątek migracji.

Publikacja: 18.09.2023 13:26

Małgorzata Wassermann

Małgorzata Wassermann

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

qm

- To nie jest tak, że obcokrajowiec jest naszym wrogiem. My również w Krakowie posiadamy całkiem sporą liczbę obcokrajowców, którzy u nas legalnie pracują, płacą podatki, są zidentyfikowani, przebadani, pracują wedle kodeksu pracy i to są ludzie, którzy zasilają nasz rynek pracy, który ich potrzebuje i wymaga. Mało tego: przecież to są ludzie nie tylko od prac takich ciężkich fizycznych czy choćby przy zbiorach, ale to są ludzie nieraz bardzo inteligentni pracujący na bardzo wysokich stanowiskach w korporacjach. Każdy z nich wymaga przecież przejścia tej procedury wizowej jej uzyskania. To nie jest tak, że Polska jest krajem zaściankowym i każdy obcokrajowiec to u nas jest „O rany boskie, straszne zagrożenie” - mówiła w poniedziałek Wassermann w Radiu Kraków.

- Jesteśmy normalnym, otwartym, cywilizowanym krajem, który jest przygotowany na to, że przecież my wyjeżdżamy za granicę i do nas przyjeżdżają. Nie ma w tym niczego złego. Natomiast trzeba to zasadniczo rozróżnić od drugiej kwestii, czyli (...) tych ludzi, którzy nie przyjeżdżają do pracy, tych ludzi, którzy przypływają, tych ludzi, których jedynym oczekiwaniem jest płynięcie do lepszego świata i zabranie socjalu, jaki by on nie był. To są ludzie, którzy się nie asymilują, to są ludzie, którzy nie są chętni do pracy, to są ludzie, którzy odbiegają kulturowo i w zasadzie gdzie nie przyjeżdżają, jest z nimi ogromny kłopot - przekonywała posłanka PiS, nawiązując do kryzysu imigranckiego na włoskiej wyspie Lampedusa.

Czytaj więcej

Ursula von der Leyen i Giorgia Meloni na Lampedusie. Sytuacja „nie do zniesienia”

Wassermann podkreśliła, że przybyszom z Afryki „trzeba pomagać, ale u nich na miejscu, tam, gdzie mieszkają, skąd pochodzą”. - Poza tym każde przyjęcie kolejnej liczby powoduje, że jest w tych krajach afrykańskich sygnał, że jednak warto ryzykować i warto nielegalnie przekraczać tę granicę, bo jak się uda, to jednak Unia się nimi zaopiekuje - argumentowała.

Posłanka PiS: Afera wizowa? Mogą pojawić się czarne owce

Zdaniem krakowskiej posłanki „takie kraje jak Szwecja, jak Belgia, jak Francja, jak Niemcy patrzą z zazdrością, że my jednak chodzimy normalnie po ulicach”. - W Polsce nie ma takich dzielnic czy ulic, gdzie boi się wjechać policja. Każdy z nas czuje się tutaj bezpiecznie i statystyki pokazują, że odbiegamy bardzo na korzyść w stosunku do tych krajów - powiedziała Wassermann.

Polityk PiS bagatelizowała też tzw. aferę wizową. - U nas jest sytuacja taka: jest informacja o tym, że mogło dojść do przestępstwa, natychmiast wszczęte postępowanie, akcja CBA, odpowiedzialność polityczna, odpowiedzialność karna, tymczasowe areszty. To znaczy: nie ma pobłażania w moim środowisku i zawsze mówimy o tym, że na tyle tysięcy ludzi, którzy pracują w administracji publicznej, mogą pojawić się czarne owce. Natomiast oni muszą wiedzieć, że dla nich nie ma miejsca wśród nas i to się najbardziej broni - stwierdziła.

Afera wizowa

W piątek MSZ opublikowało komunikat, że "w związku z trwającymi ustaleniami w sprawie nieprawidłowości w procesie wydawania wiz minister sraw zagranicznych zdecydował (...) zwolnić ze stanowiska i rozwiązać umowę o pracę z dyrektorem Biura Prawnego i Zarządzania Zgodnością MSZ Jakubem Osajdą".

Czytaj więcej

Sondaż: Afera wizowa oddala PiS od trzeciej kadencji

Kierowany przez Zbigniewa Raua resort poinformował też o przeprowadzeniu "nadzwyczajnej kontroli i audytu w Departamencie Konsularnym Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz wszystkich placówkach konsularnych RP", a także zdecydował się "wypowiedzieć umowy wszystkim firmom outsourcingowym, którym od 2011 r. powierzone zostały zadania związane z przyjmowaniem wniosków wizowych w wyniku zamknięcia 31 placówek decyzją ówczesnego szefa resortu Radosława Sikorskiego".

Afera wizowa zaczęła się od dymisji wiceszefa MSZ, Piotra Wawrzyka. Jakub Osajda to druga osoba w MSZ, która straciła pracę po nagłośnieniu afery.

Wiceminister Piotr Wawrzyk został odwołany przez premiera Mateusza Morawieckiego i stracił funkcję w MSZ 31 sierpnia, polityk zniknął też z list wyborczych PiS. Jak podawał Onet, Wawrzyk został zdymisjonowany, ponieważ miał pomagać swoim współpracownikom stworzyć nielegalny kanał przerzutu imigrantów z Azji i Afryki przez Europę do Stanów Zjednoczonych. Z publikacji Onetu wynikało, że Wawrzyk przygotowywał listy osób, którym wizy miały być przyznawane w pierwszej kolejności, po czym przekazywał je konsulom. W ramach takiego procederu wizy do Polski mieli - podawał portal - dostać fałszywi filmowcy z Indii, którzy odnaleźli się potem na granicy USA z Meksykiem.

31 sierpnia, na kilka godzin przed dymisją Wawrzyka, w MSZ mieli zjawić się funkcjonariusze CBA - informowała "Rzeczpospolita". Oficjalnym powodem dymisji wiceministra był "brak satysfakcjonującej współpracy".

Afera wizowa: Pierwsze aresztowania

W czwartek pełnomocnik rządu do spraw bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn oświadczył, że pierwsze sygnały dotyczące nieprawidłowości w wydawaniu wiz dotarły do CBA w lipcu 2022 roku.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Czy afera wizowa wokół Piotra Wawrzyka i MSZ osłabi PiS

W marcu 2023 roku wszczęte zostało śledztwo w sprawie płatnej protekcji przy przyśpieszaniu procedur wizowych w przypadku kilkuset wniosków wizowych składanych w ciągu półtora roku.

W toku śledztwa prokurator ustalił, że nieprawidłowości dotyczyły polskich placówek dyplomatycznych w Hongkongu, Tajwanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Filipinach i Katarze, tym samym nie dotyczą one krajów afrykańskich. Zastępca dyrektora departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej Daniel Lerman dodał, że więcej niż połowa wspomnianych wniosków została rozpatrzona odmownie.

Podczas konferencji prasowej Żaryn i Lerman przekazali, że w sprawie tzw. afery wizowej siedem osób usłyszało zarzuty, trzy osoby zostały tymczasowo aresztowane. Według przekazanych w czwartek informacji wśród osób, które usłyszały zarzuty, nie ma urzędników państwowych.

Kontrola NIK, orędzia Grodzkiego i Witek

Kontrolę w MSZ, w związku z aferą wizową, zapowiedziała Najwyższa Izba Kontroli.

Czytaj więcej

Afera wizowa w MSZ. „To może być game changer”

W piątek komentując aferę wizową orędzie wygłosił marszałek Senatu Tomasz Grodzki (Koalicja Obywatelska). W sobotę w odpowiedzi orędzie wygłosiła marszałek Sejmu Elżbieta Witek (Prawo i Sprawiedliwość), zarzucając Grodzkiemu "próby okłamania i wprowadzenia w błąd Polaków".

- To nie jest tak, że obcokrajowiec jest naszym wrogiem. My również w Krakowie posiadamy całkiem sporą liczbę obcokrajowców, którzy u nas legalnie pracują, płacą podatki, są zidentyfikowani, przebadani, pracują wedle kodeksu pracy i to są ludzie, którzy zasilają nasz rynek pracy, który ich potrzebuje i wymaga. Mało tego: przecież to są ludzie nie tylko od prac takich ciężkich fizycznych czy choćby przy zbiorach, ale to są ludzie nieraz bardzo inteligentni pracujący na bardzo wysokich stanowiskach w korporacjach. Każdy z nich wymaga przecież przejścia tej procedury wizowej jej uzyskania. To nie jest tak, że Polska jest krajem zaściankowym i każdy obcokrajowiec to u nas jest „O rany boskie, straszne zagrożenie” - mówiła w poniedziałek Wassermann w Radiu Kraków.

Pozostało 89% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Jarosław Kaczyński chce nowej konstytucji. „Obecna zawiodła”
Polityka
Anna Górska: „Piwo z Mentzenem” to promowanie picia
Polityka
Sondaż: Bezpartyjny kandydat PiS na prezydenta? Jedno nazwisko wskazywane częściej niż inne
Polityka
Polityczny desant na Totalizator Sportowy. Borys Budka: To tylko jedna spółka