- To nie jest tak, że obcokrajowiec jest naszym wrogiem. My również w Krakowie posiadamy całkiem sporą liczbę obcokrajowców, którzy u nas legalnie pracują, płacą podatki, są zidentyfikowani, przebadani, pracują wedle kodeksu pracy i to są ludzie, którzy zasilają nasz rynek pracy, który ich potrzebuje i wymaga. Mało tego: przecież to są ludzie nie tylko od prac takich ciężkich fizycznych czy choćby przy zbiorach, ale to są ludzie nieraz bardzo inteligentni pracujący na bardzo wysokich stanowiskach w korporacjach. Każdy z nich wymaga przecież przejścia tej procedury wizowej jej uzyskania. To nie jest tak, że Polska jest krajem zaściankowym i każdy obcokrajowiec to u nas jest „O rany boskie, straszne zagrożenie” - mówiła w poniedziałek Wassermann w Radiu Kraków.
- Jesteśmy normalnym, otwartym, cywilizowanym krajem, który jest przygotowany na to, że przecież my wyjeżdżamy za granicę i do nas przyjeżdżają. Nie ma w tym niczego złego. Natomiast trzeba to zasadniczo rozróżnić od drugiej kwestii, czyli (...) tych ludzi, którzy nie przyjeżdżają do pracy, tych ludzi, którzy przypływają, tych ludzi, których jedynym oczekiwaniem jest płynięcie do lepszego świata i zabranie socjalu, jaki by on nie był. To są ludzie, którzy się nie asymilują, to są ludzie, którzy nie są chętni do pracy, to są ludzie, którzy odbiegają kulturowo i w zasadzie gdzie nie przyjeżdżają, jest z nimi ogromny kłopot - przekonywała posłanka PiS, nawiązując do kryzysu imigranckiego na włoskiej wyspie Lampedusa.
Czytaj więcej
Włoska premier zaprosiła przewodniczącą Komisji Europejskiej, aby wyrobiła sobie opinię o sytuacji na wyspie. Już sam początek wizyty okazał się sporym wyzwaniem.
Wassermann podkreśliła, że przybyszom z Afryki „trzeba pomagać, ale u nich na miejscu, tam, gdzie mieszkają, skąd pochodzą”. - Poza tym każde przyjęcie kolejnej liczby powoduje, że jest w tych krajach afrykańskich sygnał, że jednak warto ryzykować i warto nielegalnie przekraczać tę granicę, bo jak się uda, to jednak Unia się nimi zaopiekuje - argumentowała.
Posłanka PiS: Afera wizowa? Mogą pojawić się czarne owce
Zdaniem krakowskiej posłanki „takie kraje jak Szwecja, jak Belgia, jak Francja, jak Niemcy patrzą z zazdrością, że my jednak chodzimy normalnie po ulicach”. - W Polsce nie ma takich dzielnic czy ulic, gdzie boi się wjechać policja. Każdy z nas czuje się tutaj bezpiecznie i statystyki pokazują, że odbiegamy bardzo na korzyść w stosunku do tych krajów - powiedziała Wassermann.