Na konferencji prasowej premier był pytany, dlaczego rząd nie wyciąga dyplomatycznych konsekwencji wobec Rosji po upadku rosyjskiej rakiety. Mateusz Morawiecki odparł, iż rozumie, że chodzi o rosyjską rakietę, której szczątki znaleziono w lesie pod Bydgoszczą.
W połowie grudnia ubiegłego roku w polskiej przestrzeni powietrznej znalazł się rosyjski pocisk manewrujący Ch-55. Po kilku miesiącach, w kwietniu, rakieta została znaleziona w lesie w Zamościu pod Bydgoszczą przez przypadkową osobę. O tym, że rakieta naruszyła przestrzeń powietrzną, miał nie wiedzieć ani premier Mateusz Morawiecki, ani prezydent Andrzej Duda, zwierzchnik Sił Zbrojnych.
Czytaj więcej
Szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot oświadczył, że znaleziona została głowica z rakiety, która w grudniu 2022 r. spadła w Zamościu pod Bydgoszczą. Dodał, że głowica jest badana przez "odpowiednie instytucje".
Morawiecki: Wskazujemy również na tragiczny incydent w Przewodowie
- Generalnie Rosja powinna ponieść bardzo daleko idące konsekwencje dyplomatyczne nie za upadek rakiety, tylko za straszne zbrodnie, które popełnia na Ukrainie, za mordowanie dzieci, dorosłych, cywilów. To są okrutne zbrodnie i na to zwracamy szczególną uwagę na forum międzynarodowym w naszej działalności dyplomatycznej - powiedział w piątek Mateusz Morawiecki.
- Oczywiście wskazujemy również na ten tragiczny incydent w Przewodowie (gdzie na skutek eksplozji prawdopodobnie ukraińskiego pocisku obrony powietrznej systemu S-300 15 listopada 2022 r. zginęło dwóch Polaków - red.), na działania, które wiążą się z obiektami latającymi nad terytorium Rzeczypospolitej, zresztą tak jak nad Rumunią czy Mołdawią, w wielu innych krajach pojawiają się takie obiekty latające - mówił premier.