W połowie grudnia ubiegłego roku w polskiej przestrzeni powietrznej znalazł się rosyjski pocisk manewrujący Ch-55. W kwietniu rakieta została znaleziona w lesie w Zamościu pod Bydgoszczą przez przypadkową osobę. O tym, że rakieta naruszyła przestrzeń powietrzną, miał nie wiedzieć ani premier Mateusz Morawiecki, ani prezydent Andrzej Duda, zwierzchnik Sił Zbrojnych.
Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak odpowiedzialnością za tę sytuację obarczył dowódcę operacyjnego, gen. Tomasza Piotrowskiego, który miał nie poinformować go o zdarzeniu i nie podjąć odpowiednich działań mających na celu odnalezienie rosyjskiej rakiety. BBN wydał oświadczenie, z którego wynika, że prezydent Andrzej Duda nie posiada informacji uzasadniających zmiany w dowództwie Wojska Polskiego.
Czytaj więcej
Rakieta, która spadła w Zamościu pod Bydgoszczą była rakietą, która się urwała spod kontroli. Fakt, że przeleciała nad Polską świadczy o tym, że nasz system jest niegotowy do zwalczania rakiet - ocenił w Polsat News były dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak.
Głowica rosyjskiej rakiety odnaleziona
O sprawę rakiety w piątek w RMF FM pytany był Paweł Szrot, szef gabinetu prezydenta. - Jeśli chodzi o głowicę, to mogę wprost powiedzieć, że głowica została odnaleziona, jest teraz badana przez odpowiednie instytucje, których nazw wolałbym nie wymieniać - poinformował.
- To jest szczególna głowica, bo jest zbudowana zgodnie z rosyjską myślą technologiczną z betonu - dodał. - Zakładam, że ta głowica w takiej formie została w tej rakiecie zainstalowana po to, żeby ten starszy model rakiety mógł dezorientować ukraińską obronę przeciwlotniczą, nie zawierając żadnej aktywnej wybuchowej głowicy - kontynuował.