„Droga do emerytur stażowych jest otwarta” - ogłosili w środę politycy Prawa i Sprawiedliwości, po podpisaniu z szefem NSZZ Solidarność Piotrem Dudą „porozumienia, które realizuje testament Solidarności lat 80, o którym zapomniały wszystkie poprzednie rządy” - jak ujął premier Mateusz Morawiecki.
Już w 2020 roku, podpisując umowę z NSZZ „Solidarność", prezydent Andrzej Duda przyrzekł, że po reelekcji wprowadzi emerytury wyłącznie za staż pracy. Zgłaszana od lat przez związki zawodowe propozycja zakłada, że minimalny staż emerytalny dla kobiet wyniósłby 35 lat, a dla mężczyzn 40 lat.
- Jeśli chodzi o emerytury, jako ogólna zasada, to przykro nam, ale dopiero wtedy, kiedy będziemy bogatsi, teraz nas na to po prostu nie stać. Bardzo mocno zwiększyliśmy możliwości państwa, ale nie są nadal takie, jakie byśmy chcieli - komentował jeszcze w grudniu ub.r. prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Czytaj więcej
180 specjalnych rent i emerytur przyznał Mateusz Morawiecki w ubiegłym roku – najwięcej w historii z powodu covidu i wypadków w kopalniach.
Po tym, jak w 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość obiecało obniżenie wieku emerytalnego (podwyższonego dwa lata wcześniej przez rząd PO-PSL z 60. do 67. roku życia dla kobiet, a w przypadku mężczyzn z 65. do 67. roku życia.) i wygrało wybory, teraz „stratedzy PiS doszli do wniosku, że muszą powtórzyć ten ruch” - twierdzi wyborcza.biz.