Nad Bosforem bez zmian

Wynik drugiej tury nikogo nie zaskoczył. Recep Tayyip Erdogan nie mógł przegrać, dysponując aparatem państwa oraz niemal wszystkimi mediami.

Publikacja: 29.05.2023 21:00

Stary–nowy prezydent zdobycie kolejnej 5-letniej kadencji świętował ze swoimi zwolennikami w Stambul

Stary–nowy prezydent zdobycie kolejnej 5-letniej kadencji świętował ze swoimi zwolennikami w Stambule

Foto: MURAT CETIN MUHURDAR / TURKISH PRESIDENTIAL PRESS SERVICE / AFP

– Nie czujemy się urażeni. Nie mamy do nikogo pretensji. Nadszedł czas, aby odłożyć na bok wszelkie spory i kłótnie z czasów kampanii wyborczej i zjednoczyć wokół naszych narodowych celów i marzeń – oświadczył po niedzielnym zwycięstwie prezydent Erdogan. Według niego najpilniejszym zadaniem jest teraz uporządkowanie gospodarki. Zapowiedział, że rząd przedstawi wkrótce nową inicjatywę gospodarczą, „która wszystkich zaskoczy”. Zamierza także rozwiązać problem uchodźców poprzez wybudowanie dla nich domów w Syrii przy finansowej pomocy Kataru.

W drugiej turze wyborów prezydenckich Erdogan pokonał Kemala Kilicdaroglu, uzyskując 52,16 proc. głosów wobec 47,84 proc. oddanych na rywala.

Nieuczciwe wybory

Zagraniczni obserwatorzy nie dopatrzyli się znaczących uchybień w procedurze głosowania. Podkreślano jednak, że wybory nie były uczciwe. Urzędujący prezydent wykorzystał w kampanii cały aparat państwa. Po jego stronie były też media opanowane w ogromnej większości przez jego zwolenników. Obliczono, że mediach należących do publicznego koncernu radiowo-telewizyjnego (TRT) poświęcono Erdoganowi w okresie miesiąca przed pierwszą turą 32 godz. czasu antenowego, podczas gdy Kilicdaroglu zalewie 32 minuty.

Wybory odbywały się także w warunkach obowiązywania przyjętej jesienią ubiegłego roku ustawy o dezinformacji, która przewiduje kary do trzech lat więzienia za rozpowszechnianie „nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd wiadomości”.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Turcja ogarnięta szaleństwem nacjonalizmu

– Miało to mrożący efekt na media. Jednak przyczyn sukcesu Erdogana szukać należy także w przekonaniu znacznej części wyborców, iż opozycja nie jest zdolna do efektywnego rządzenia, a przynajmniej nie doprowadzi do poprawy sytuacji gospodarczej – mówi prof. Ilter Turan z uniwersytetu Bilgi w Stambule. Tym bardziej że obóz prezydenta uzyskał w wyborach w połowie maja liczącą 322 deputowanych większość w 600-osobowym parlamencie.

Zdaniem prof. Tirana przeważył pogląd, że bilans dokonań Erdogana przemawia na jego korzyść, a ostatnie trudności są przejściowe. To w końcu rządzący od dwóch dekad Erdogan i jego Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) zmieniła Turcję nie do poznania, budując nowe osiedla, autostrady, lotniska oraz obiekty użyteczności publicznej.

Erdogan jak Atatürk

Nie ma wątpliwości, że w czasie swoich rządów prezydent Erdogan dokonał tak wielkich przemian jak Mustafa Kemal Atatürk, choć w innych sferach. Twórca nowoczesnej republiki tureckiej wprowadził ścisły rozdział religii i państwa, z czym nigdy do końca nie pogodziły się środowiska mocno związane z islamem. – Nie przypadkiem Erdogan uzyskał 80 proc. w niektórych okręgach Anatolii, gdzie dominują wartości konserwatywne – mówi Ahmet Kulahci z europejskiego wydania dziennika „Hürriyet”.

Doceniono tam budowę licznych meczetów oraz obalenie przez AKP zakazu noszenia symboli islamskich w instytucjach publicznych, w tym na uniwersytetach. Prezydent nie zdołał uzyskać większości w metropoliach jak Stambuł, Ankara czy Izmir, ale przegrał tam zaledwie kilkoma punktami procentowymi.

W sumie tylko do mniejszości wyborców trafiały argumenty, że prezydent niszczy demokrację, a w kraju nie są przestrzegane prawa człowieka – więzienia nadal są pełne domniemanych zwolenników puczu wojskowego z 2016 r. Z niedawnych badań European Council on Foreign Relations wynika wprawdzie, że zaledwie 36 proc. Turków uważa, że ​​ich kraj jest „prawdziwą demokracją” w porównaniu z USA czy Wielką Brytanią, jednak zaledwie 17 proc. Turków uznaje USA za „prawdziwą demokrację ”.

Zachód czeka

Erdogan otrzymał po zwycięstwie wiele depesz gratulacyjnych z całego świata. „Rozwój stosunków ma strategiczne znaczenie zarówno dla UE, jak i dla Turcji” – napisała szefowa KE Ursula von der Leyen. Jasno wyraził się w mediach Manfred Weber, szef Europejskiej Partii Ludowej, największej grupy poselskiej w Parlamencie Europejskim. Jego zdaniem nie ma mowy o kontynuacji procesu przystąpienia Turcji do UE. Uważa, że nadszedł czas na „realistyczne wznowienie stosunków między UE a Turcją”. Jednym z warunków jest zgoda Ankary na członkostwo Szwecji w NATO.

– Unii zależy na tym, aby Turcja nie odsunęła się zbyt daleko od Zachodu. Z drugiej strony spodziewać się można pewnej gotowości ze strony Erdogana do współpracy, czego wyrazem może być porozumienie w sprawie Szwecji – komentuje prof. Turan. Jest też przekonany, że możliwe jest zbliżenie Ankary i Waszyngtonu po rozwiązaniu sprawy zakupu przez Turcję rosyjskiego systemu antyrakietowego S-400.

– Nie czujemy się urażeni. Nie mamy do nikogo pretensji. Nadszedł czas, aby odłożyć na bok wszelkie spory i kłótnie z czasów kampanii wyborczej i zjednoczyć wokół naszych narodowych celów i marzeń – oświadczył po niedzielnym zwycięstwie prezydent Erdogan. Według niego najpilniejszym zadaniem jest teraz uporządkowanie gospodarki. Zapowiedział, że rząd przedstawi wkrótce nową inicjatywę gospodarczą, „która wszystkich zaskoczy”. Zamierza także rozwiązać problem uchodźców poprzez wybudowanie dla nich domów w Syrii przy finansowej pomocy Kataru.

Pozostało 89% artykułu
Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala