Mało kto liczy się z przegraną prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana w najbliższą niedzielę. W pierwszej turze wyborów zabrakło mu zaledwie pół punktu procentowego do zdobycia większości głosów. Jak obecnie udowadnia, jest to koronnym dowodem na to, że wszelkie zagraniczne doniesienia o panującej w Turcji dyktaturze są „czystym nonsensem”.
W drugiej turze, podobnie jak w pierwszej, przeciwnikiem prezydenta jest Kemal Kilicdaroglu, wspólny kandydat sześciu ugrupowań opozycyjnych. Uzyskał 5 punktów procentowych mniej niż urzędujący prezydent. Była to niespodzianka, gdyż sądząc po wynikach przedwyborczych sondaży, powinien był wygrać.
Czytaj więcej
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział w wywiadzie dla CNN przed drugą turą wyborów, że Turcja ma "szczególne" i rosnące rozwijające się relacje z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, pomimo rosnącej presji na Ankarę, by pomogła wzmocnić zachodnie sankcje wobec Moskwy.
Wybory prezydenckie w Turcji: Bez sondaży przed II turą
Przed drugą turą publikowanie sondaży jest zakazane, co podtrzymuje nadzieje opozycji na zmianę rządów w Turcji po dwu dekadach panowania Erdogana.
Sytuacja jest obecnie inna niż przed pierwszą turą. Przede wszystkim dlatego, że partie obozu prezydenckiego z AKP Erdogana na czele zdobyły w wyniku wyborów 14 maja wyraźną większość w parlamencie. Zdaniem wielu analityków zwiększa to znakomicie szanse Erdogana na reelekcję, gdyż część wyborców obawia się chaosu w sytuacji, gdyby prezydent nie miał większości w parlamencie.