„Deukrainizacja Polski”, „bezwarunkowe zablokowanie dalszego napływu uchodźców z Ukrainy , będącego głównym zagrożeniem państwa polskiego”, czy „działania polityczne na rzecz podjęcia przyjaznej i partnerskiej współpracy z Federacją Rosyjską oraz Republiką Białoruską” – to najważniejsze wyzwania, jakie stawia przed sobą partia Front. W marcu zarejestrował ją Sąd Okręgowy w Warszawie, czym samym na mapie politycznej Polski pojawiła się formacja, jawnie popierającą Rosję Władimira Putina i Białoruś Aleksandra Łukaszenki.
Czytaj więcej
PKW znów odrzuciła sprawozdanie partii posądzanej o prorosyjskie poglądy, stwierdzając m.in., że nie wie, co działo się na jej licznych kontach bankowych.
Jej liderem jest Krzysztof Tołwiński, były wiceminister skarbu w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Jest potomkiem starej szlacheckiej rodziny, a w politykę zaangażował się w latach 90., najpierw w PSL, z którego ramienia pełnił funkcję wicemarszałka województwa podlaskiego. Z czasem związał się z PiS. W latach 2010–2011 był posłem w miejsce Krzysztofa Putry, który zginął w katastrofie smoleńskiej, jednak potem nie udało mu się ponownie zasiąść w ławach przy Wiejskiej. Po raz ostatni próbował tego w 2019 roku, startując z Konfederacji.
Tołwiński mówi „Rzeczpospolitej”, że duże doświadczenia życiowe i polityczne pozwalają mu na bardziej zdroworozsądkowe podejście do stosunków z Rosją i Białorusią niż te, które prezentuje większość polskiej klasy politycznej. Zaznacza, że jego przodkowie walczyli z Rosjanami, jednak uważa, że czasy się zmieniły i powinniśmy kierować się „racjonalnym cynizmem”. – Musimy brać pod uwagę gry interesów w zmieniającym się świecie. W dosyć nieodległym czasie system monetarny oparty na dolarze załamie się, powodując zmianę w polityce międzynarodowej. Zgadzam się z opiniami, że idzie czas Azji, w związku z czym trzeba zdywersyfikować nasze myślenie politycznie – przekonuje.
Na swojej stronie internetowej wzywa m.in. do „wyzwolenia się spod protektoratu politycznego Stanów Zjednoczonych”, a na Facebooku pisze, że „przegrana Ukrainy w wojnie leży w interesie Rzeczypospolitej Polskiej”. W jednym z nagrań określił prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego „prezydentem banderyzmu, prowokatorem i podżegaczem wojennym”.