Media: Agenci Moskwy na demonstracjach w Europie

Moskwa prawdopodobnie wpływa na przebieg demonstracji odbywających się w zachodniej Europie. Chodzi o to, aby szkodzić wizerunkowi Ukrainy i dzielić NATO.

Publikacja: 08.05.2023 17:04

Plac Czerwony w Moskwie

Plac Czerwony w Moskwie

Foto: picture-alliance/dpa/Achim Scheidemann

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 439

Rosyjskie służby specjalne mogą próbować zakłócać albo wręcz same organizować demonstracje w dużym miastach zachodniej Europy, aby rozbudzać niechęć do Ukrainy albo utrudniać przystąpienie Szwecji do NATO. Tak wynika z dokumentów, których zawartość opisują w poniedziałek (08.05.2023) dziennikarze niemieckich mediów. Mają one pochodzić od rosyjskich służb.

Małe grupki osób podających się za Ukraińców miały na przykład organizować demonstracje antytureckie, aby w ten sposób dostarczać materiały propagandowe dla portali internetowych i sugerować antytureckie i antyislamskie nastroje w Europie.

Na jednym z takich nagrań, zarejestrowanych na początku marca w Paryżu, widać osoby stojące na tle ukraińskiej flagi, podnoszące ręce w geście hitlerowskiego pozdrowienia. Na zawieszonym obok banerze można przeczytać, że niedawne trzęsienie ziemi w Turcji to kara za wpuszczanie do tego kraju rosyjskich turystów. Napis głosi też, że „Alanya będzie następna”. Alanya to bardzo popularny wśród Rosjan cel wycieczek.

Na innym nagraniu widać z kolei, jak palona jest turecka flaga. Pojawiają się też zdjęcia napisów na murach takich jak „Zatrzymać Erdogana”, „Alanya następna” czy „Stop islamowi”.

Instrukcja obsługi

Rosyjskie dokumenty, opisujące jak dokładnie mają przebiegać tego typu akcje, przekazano londyńskiemu ośrodkowi „Dossier Center” – finansowanemu przez krytyka Kremla Michaiła Chodorkowskiego. Przeanalizowali je dziennikarze z kilku krajów, między innymi z niemieckich redakcji „Sueddeutsche Zeitung” i ARD.

Jak czytamy na stronach internetowych telewizji ARD, treść dokumentów przypomina instrukcję przeprowadzenia operacji, której celem ma być rozniecenie konfliktów wewnątrz NATO. Chodzi m.in. o to, aby Turcja ograniczyła swoje wsparcie dla Ukrainy i aby nie dopuściła do planowanego przystąpienia Szwecji do Sojuszu.

W dokumentach opisywane są konkretne tematy, który należy poruszyć. Osoby podające się za Ukraińców mają na przykład prowokować wypowiedziami na temat trzęsienia ziemi w Turcji i potwierdzać rzekomo „destrukcyjny i nazistowski charakter” ukraińskiego społeczeństwa. Zaleca się też deptanie flagi Turcji i spalenie w Holandii portretu tureckiego prezydenta Recepa Erdogana.

Z analizy przeprowadzonej przez dziennikarzy wynika, że w przypadku kilku tego typu akcji, przeprowadzonych na zachodzie Europy, trop faktycznie prowadzi do Rosji. Dziennikarze ustalili personalia żyjącego w Rosji mężczyzny, zaangażowanego w ich organizację. Miał on wyszukiwać w mediach społecznościowych chętnych do udziału, oferując za to wynagrodzenie. Zapytany o sprawę przez dziennikarzy stanowczo zaprzeczał, twierdząc, że jego profil przejęli hakerzy. Wkrótce potem jego konto zniknęło z mediów społecznościowych.

Rosyjskie służby specjalne mogą próbować zakłócać albo wręcz same organizować demonstracje w dużym miastach zachodniej Europy, aby rozbudzać niechęć do Ukrainy albo utrudniać przystąpienie Szwecji do NATO. Tak wynika z dokumentów, których zawartość opisują w poniedziałek (08.05.2023) dziennikarze niemieckich mediów. Mają one pochodzić od rosyjskich służb.

Małe grupki osób podających się za Ukraińców miały na przykład organizować demonstracje antytureckie, aby w ten sposób dostarczać materiały propagandowe dla portali internetowych i sugerować antytureckie i antyislamskie nastroje w Europie.

Pozostało 80% artykułu
Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala