Liberadzki: Pokazaliśmy Ukrainie, że na Polskę nie ma co liczyć

Kryzys zbożowy udowodnił, że rząd Polski działa w interesie strony rosyjskiej – mówi prof. Bogusław Liberadzki, eurodeputowany Lewicy, b. minister infrastruktury.

Publikacja: 19.04.2023 22:30

Bogusław Liberadzki

Bogusław Liberadzki

Jak załatwiłby pan sprawę tranzytu ukraińskiego zboża?

Sprawę tranzytu trzeba traktować nie jako wielki problem czy zlecenie nadzwyczajne, tylko jako normalną usługę o charakterze gospodarczym. To się nazywa „eksport usług transportowych”. Czyjś towar przejmują nasi przewoźnicy, dostarczają go do drugiej granicy i za to pobiera się opłatę. To zresztą jeden z najbardziej preferowanych kierunków, jeżeli chodzi o dochody, które może uzyskiwać polski transport.

Czytaj więcej

W jaki sposób Polska będzie śledzić transport zboża z Ukrainy?

Czy to oznacza, że w ramach tej usługi zawarta jest gwarancja, że zboże zostanie przewiezione od punktu A na jednej granicy do B na drugiej?

Jest to warunek sine qua non. Nikt nie zleci przewozu towaru, który po drodze się zdematerializuje. To powinien być kontrakt na usługę o charakterze tranzytowym. Przewóz towaru z granicy polsko-ukraińskiej z określonego punktu i dostarczenie go do punktu, w którym zboże będzie mogło opuścić UE, która zrobiła już bardzo dużo, by taki tranzyt był możliwy. Sfinansowała główne ciągi komunikacyjne – kolejowe i drogowe. To są pieniądze, które pochodzą z UE, z funduszy na budowę autostrad, modernizację linii kolejowych i kosztów kwalifikowanych. Jeżeli przyjmiemy 100 proc., to UE płaci między 80 a 85 proc. wydatków na budowę i modernizację głównych ciągów tranzytowych. Podobne inwestycje obserwujemy w portach morskich. Już rok temu zdawano sobie sprawę, że będzie trzeba zastąpić zerwane czarnomorskie połączenia innymi szlakami. Nikt sobie nie wyobraża, że poprosimy komisarza UE ds. transportu czy rolnictwa, żeby przyjechał i organizował sam pociągi tranzytowe przez Polskę. To jest nasza własna kompetencja.

Ale ktoś musi ją sfinansować i postawić warunki.

Zboże było sprzedawane przez Ukrainę i w ramach kontraktu zawarta jest opłata za przewóz. Nikt nie mówi o darmowym przewozie. To jest normalna procedura, zależąca od umowy. Gdyby się okazało, że nie ma takiej możliwości, wtedy można się zgłosić do UE, by pokryła koszty tranzytu. Ale tylko w sytuacji, gdy ani sprzedawca, ani odbiorca nie jest w stanie zapłacić. Jednak nikt takich reklamacji ani próśb nie składał.

Ani polski komisarz ds. rolnictwa, ani rząd przez rok nie zwrócili uwagi UE, że trzeba sfinansować tranzyt?

Z tego wynika, że nie było takiej potrzeby. Nigdy nie było problemu z opłatą za usługę tranzytową.

Nie było tranzytu, to nie było potrzeby.

Nie wiemy, ile zboża przeszło w tranzycie, a ile zostało w kraju. Jest to dyletanctwo władz polskich. Rząd nie umie, albo nie chce, zorganizować zwykłego przewozu kontrolowanego od granicy polsko-ukraińskiej do portów morskich. Do tego nie potrzeba żadnych służb specjalnych – to zawsze było zadanie przewoźników, czyli np. kolejarzy. Pociągi wciąż jeżdżą w tranzycie i nikt nie chodzi za nimi i nie sprawdza, w jaki sposób działają. Popełniono bardzo duży błąd, dlatego że nie dokonano jakiegokolwiek zbilansowania potrzeb zbożowych, paszowych i roślin oleistych w Polsce w kontekście krajowych zbiorów, producentów krajowych. Nie wzięto także pod uwagę kosztów, które ponoszą krajowi producenci, oraz cen światowych. Nasza nadwyżka w eksporcie produktów rolno-spożywczych wyniosła 13 mld euro za rok 2022.

Czyli z punktu widzenia polskich producentów szło dobrze, a teraz nagłe pogorszenie wywołało protesty?

Już w czerwcu zeszłego roku premier mówił, że musimy uważać, bo napływ zboża może zatrząść polskim rynkiem. I co z tego, że mówił? Zlekceważono żywotne interesy branży produkcji płodów rolnych w Polsce.

Czy ktoś na tym zarobił? Doszło do akcji spekulacyjnej ze strony firm handlujących zbożem?

Z całą pewnością mogę stwierdzić, że zlekceważono interes 500 tys. dużych polskich producentów rolnych. Być może interesy kilkudziesięciu czy kilkuset bytów i rodzin importerów zboża wzięły górę. To polityczna krótkowzroczność i analfabetyzm władzy. Rozmawiamy o sektorze bardzo wrażliwym, bo utrata zdolności do produkcji żywności może być dla nas bardzo niebezpieczna w przyszłości. Dlatego UE wprowadziła duże dopłaty dla rolnictwa w różnych formach. Musimy mieć własne możliwości produkcji, bo od tego zależy nasze bezpieczeństwo żywnościowe i polityczne. Duże zbiory z ubiegłego roku są w magazynach u producentów. Rząd doradził im, żeby nie sprzedawali zboża jesienią, bo w przyszłości cena zboża się zwiększy, więc się wstrzymali. Rządzący namawiali, żeby kupili nawozy jesienią, bo później będą droższe, więc kupili. Co się stało? Nawozy staniały. Jednak nie obniżyła się cena obsługi kredytów, środków ochrony chemicznej ani energii.

Transporty zboża z Ukrainy mają być teraz nadzorowane, czy to zadziała?

Nie powinno być żadnego specjalnego nadzoru, chyba że obawiamy się złodziei po drodze. Jest to kolejny punkt sporu z KE. Chcemy zabiegać u uczestnictwo w odbudowie Ukrainy, a w tym momencie jej zaszkodziliśmy. Pokazaliśmy, że nie można na nas liczyć. Pokazaliśmy też, że rząd polski działa w interesie strony rosyjskiej. Z punktu widzenia gospodarczego Ukraina jest bardzo zniszczona – tylko 30 proc. gospodarki ukraińskiej działa normalnie. Jeżeli chcemy się liczyć w grze o kontrakty na jej odbudowę, to nasze uwarunkowania w UE będą gorsze. A jednocześnie łamiemy kolejne prawa unijne, czyli kompetencje UE ws. handlu zagranicznego.

Jak załatwiłby pan sprawę tranzytu ukraińskiego zboża?

Sprawę tranzytu trzeba traktować nie jako wielki problem czy zlecenie nadzwyczajne, tylko jako normalną usługę o charakterze gospodarczym. To się nazywa „eksport usług transportowych”. Czyjś towar przejmują nasi przewoźnicy, dostarczają go do drugiej granicy i za to pobiera się opłatę. To zresztą jeden z najbardziej preferowanych kierunków, jeżeli chodzi o dochody, które może uzyskiwać polski transport.

Pozostało 92% artykułu
Polityka
Nieoficjalnie: Karol Nawrocki kandydatem PiS w wyborach. Rzecznik PiS: Decyzja nie zapadła
Polityka
List Mularczyka do Trumpa. Polityk PiS napisał m.in. o reparacjach od Niemiec
Polityka
Zatrzymanie byłego szefa ABW nie tak szybko. Sądowa batalia trwa
Polityka
Sikorski: Zapytałbym Błaszczaka, dlaczego nie znalazł rakiety, która spadła obok mojego domu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Sondaż: Przemysław Czarnek, Karol Nawrocki, Tobiasz Bocheński? Kto ma szansę na najlepszy wynik w wyborach?