Reuters ujawnił we środę, że południowokoreańska agencja ds. uzbrojenia DAPA wydała zgodę, by Polska przekazała Ukraińcom haubice Krab. Choć pierwsze 18 maszyn zbudowanych przez Hutę Stalowa Wola trafiło na wschód już w maju, formalna aprobata Koreańczyków była konieczna, bo w haubicach zastosowano podzespoły sprowadzone z Korei Południowej. Polska chce dostarczać Ukraińcom kolejne kraby. Jednak cytowany przez Reutera przedstawiciel DAPA Kim Hyoung-cheol podkreślił, że to nie oznacza zmiany dotychczasowej polityki kraju: nie przekazuje on żadnej pomocy wojskowej Ukrainie.
Polskie władze nie tracą żadnej okazji, aby krytykować Niemcy za zbyt ograniczone, zdaniem Warszawy, wsparcie zbrojne dla Ukraińców. Sprawa stanęła na ostrzu noża, gdy kanclerz Olaf Scholz zwlekał ze zgodą na udostępnienie władzom w Kijowie czołgów Leopard. Choć jednak Koreańczycy, inaczej niż Niemcy, żadnej broni Ukraińcom nie przekazują, podobnej krytyki pod ich adresem ze strony polskich władz nie słychać. Polska ma znaczące możliwości presji na Seul, odkąd stała się kluczowym odbiorcą koreańskiej broni.
Plan Yoona
W styczniu, w czasie wizyty w południowokoreańskiej stolicy, o przekazanie uzbrojenia Ukraińcom apelował sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Jednak prezydent Yoon Suk-yeol nie zamierza iść w tym kierunku. Obawia się, że w takim przypadku Władimir Putin zwiększy współpracą wojskową z Koreą Północną, przekazując jej m.in. nowoczesne myśliwce czy czołgi. Oba kraje od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę i tak już zacieśniły kontakt w sprawie uzbrojenia: Pjongjang dostarcza Moskwie amunicję. Co prawda północnokoreański dyktator Kim Dzong Un mnoży próby rakiet z pociskami jądrowymi, jednak w Seulu panuje przekonanie, że nie stanowi to jeszcze bezpośredniego zagrożenia dla Korei Południowej.
Czytaj więcej
Rząd Korei Południowej zatwierdził w zeszłym roku licencje eksportowe dla Polski na dostarczenie Ukrainie haubic Krab, które są zbudowane z południowokoreańskich komponentów - potwierdził agencji Reutera w środę urzędnik ds. zakupów obronnych w Seulu.
„Kim Dzong Un Chce zwrócić uwagę na siebie i w ten sposób umocnić pozycję negocjacyjną wobec Ameryki, Korei Południowej, Chin. Próbuje też testować siłę naszego sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Jednak nasz prezydent doskonale zdaje sobie sprawę z tych intencji i nie da się zmylić” – tłumaczy „Rz” specjalny wysłannik prezydenta Korei Jang Sung-min.