Wyścig zbrojeń bez żadnych ograniczeń

Moskwa przestała przestrzegać umowy o redukcji strategicznych pocisków jądrowych New Start – alarmuje Departament Stanu. A to było ostatnie porozumienie między oboma krajami nakładające limity arsenału atomowego.

Publikacja: 02.02.2023 03:00

Wyścig zbrojeń bez żadnych ograniczeń

Foto: AFP

Zdaniem amerykańskich dyplomatów nie tylko Rosjanie nie wpuszczają już amerykańskich inspektorów, ale także nie zbiera się dwustronna komisja, która miała czuwać nad przestrzeganiem wypełniania zobowiązań przez Rosję i USA.

– Sytuacja jest niezwykle niebezpieczna. Czy w takiej sytuacji także Ameryka powinna przestać respektować swoje zobowiązania – pyta w reakcji na doniesienia Departamentu Stanu grupa republikańskich kongresmenów.

Umowa New Start została zawarta w 2010 r. w Pradze przez prezydentów Baracka Obamę i Dmitrija Miedwiediewa. Była kluczowym elementem „resetu” z Moskwą, jaki zapowiedział nowy amerykański przywódca. Porozumie ograniczało do 1550 liczbę atomowych pocisków międzykontynentalnych (zasięg powyżej 5 tys. km), do jakiej miała mieć prawo każda ze stron. Porozumienie miało obowiązywać przez dziesięć lat, jednak zostało przedłużone w 2021 o kolejne pięć lat. Był to najważniejszy efekt kolejnej próby nawiązania lepszych relacji z Kremlem, tym razem podjęty przez Joe Bidena. Spotkał się on m.in. w tej sprawie z Władimirem Putinem. Biden co prawda nie łudził się już, że możliwy jest „reset” relacji z Rosją, ale przynajmniej miał nadzieję, że staną się one „przewidywalne”.

New Start to ostatnie porozumienie rozbrojeniowe między Moskwą i Waszyngtonem, które zamiera: poprzednie padły ofiarą rosnącego napięcia na linii USA–Rosja wcześniej. W ten sposób bezpieczeństwo świata cofa się o ponad 50 lat. W 1969 r. oba kraje podjęły bowiem rokowania w sprawie pierwszego porozumienia o redukcji strategicznych pocisków atomowych SALT. Umowa ta była przedłużana w 1979 r. oraz – już z inicjatywy Ronalda Reagana – w 1991 r. Stanowiła fundament umów ograniczających wyścig zbrojeń, bo w ten sposób Amerykanie mieli nadzieję, że w razie wybuchu wojny światowej ryzyko anihilacji ich kraju zostanie przynajmniej ograniczone.

Jednak w 1987 r., już na fali odwilży po dojściu do władzy w Moskwie Michaiła Gorbaczowa, udało się poszerzyć zakres kontroli zbrojeń również o pociski jądrowe średniego zasięgu (od 500 km do 5 tys. km). W ten sposób zrodziła się przełomowa umowa INF (Intermadiate-Range Nuclear Forces), dzięki której w 1991 r. zdołano zniszczyć całą kategorię broni. Oba kraje zlikwidowały łącznie 2692 pociski jądrowe.

Na fali takiego sukcesu prezydent George H.W. Bush zdecydował się pójść o krok dalej. Zaproponował Rosjanom likwidację wszystkich jądrowych pocisków taktycznych (do 500 km zasięgu). To była zawsze specjalność Kremla, który dysponował wówczas ok. 13 tys. podobnych rakiet, podczas gdy Amerykanie mieli ich nie więcej niż 5 tys. Moskwa przyjęła propozycję Busha seniora, jednak zdaniem Pentagonu nigdy w pełni nie wdrożyła tych zobowiązań. W Stanach ocenia się więc, że na stanie rosyjskich sił zbrojnych wciąż jest 1900 taktycznych pocisków atomowych. To właśnie ich użycia jesienią zeszłego roku obawiano się w Waszyngtonie.

Uzupełnieniem porozumień o rozbrojeniu atomowym była umowa precyzyjnie określająca limity rozmieszczenia sił konwencjonalnych. Zawarto ją u zmierzchu zimnej wojny, jednak bardzo szybo zrodziły się wątpliwości, czy Moskwa dotrzymuje tych zobowiązań. Rosjanie ostatecznie wycofali się z umowy CFE (Conventional Forces in Europe) w 2015 r. Dziś już wiadomo, że był to element przygotowań do inwazji na Ukrainę.

Na początku tego tygodnia nowa ambasador Stanów Zjednoczonych w Moskwie Lynne Tracy spotkała się z wiceszefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Riabkowem, który jest jednocześnie rosyjskim negocjatorem ds. New Start. Powitanie nie było miłe: w kraju, gdzie manifestacje są zasadniczo zakazane, Amerykankę przed budynkiem MSZ przywitali protestujący z transparentami mówiącymi o Stanach Zjednoczonych jako „państwie terrorystycznym”.

Sam Riabkow oświadczył, że Rosja nie będzie respektować swoich zobowiązań w ramach New Start, dopóki Ameryka nie zaniecha tego, co nazwał „niezwykle wrogą polityką” wobec Moskwy. Sprecyzował, że chodzi o dostawy dla Ukrainy nowoczesnej broni, szkolenie ukraińskich wojsk, przekazywanie władzom w Kijowie danych wywiadowczych o ruchach rosyjskich wojsk.

Umowa New Start ma obowiązywać przez kolejne pięć lat, do 2026 r. W Białym Domie nikt nie ma już jednak złudzeń, że jej przedłużenie poza tę datę nie będzie możliwe.

To stawia Amerykanów przed pytaniem, czy powinni i oni przestać trzymać się zobowiązań porozumienia z 2010 r., w tym ograniczenia liczby pocisków i wstrzymania zagranicznych inspekcji kontrolnych. Innym problemem, podnoszonym jeszcze przez Donalda Trumpa, jest fakt, że stroną porozumienia nie są Chiny, wschodząca potęga wojskowa, która już wkrótce może rzucić wyzwanie Ameryce, decydując się na inwazję Tajwanu. Wiele wskazuje więc na to, że porozumienia rozbrojeniowe trzeba teraz będzie budować od podstaw, jak pod koniec lat 60.

Zdaniem amerykańskich dyplomatów nie tylko Rosjanie nie wpuszczają już amerykańskich inspektorów, ale także nie zbiera się dwustronna komisja, która miała czuwać nad przestrzeganiem wypełniania zobowiązań przez Rosję i USA.

– Sytuacja jest niezwykle niebezpieczna. Czy w takiej sytuacji także Ameryka powinna przestać respektować swoje zobowiązania – pyta w reakcji na doniesienia Departamentu Stanu grupa republikańskich kongresmenów.

Pozostało 92% artykułu
Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala