Szef resortu edukacji i nauki Przemysław Czarnek pod koniec grudnia ocenił, że niż demograficzny „będzie powodował duże problemy”, zwłaszcza w szkołach ponadpodstawowych. Według ministra w placówkach tych będzie za dużo nauczycieli, co oznacza, że w perspektywie dwóch, trzech lat pracę straci ok. 100 tys. z nich. - Trzeba będzie wymyślić sposób na to, jak zabezpieczyć nauczycieli przed tym niżem demograficznym - mówił Czarnek w Telewizji Trwam. Z kolei w rozmowie z Radiem ZET mówił o trudnych spotkaniach ze związkowcami. - Ja nie jestem od tego, żeby być miłowany, nie jestem też od tego, żeby być lubiany. Ja nie jestem zupą pomidorową, żeby mnie ktoś lubił czy nie lubił - stwierdził.
Do słów Czarnka w swoim felietonie dla „Super Expressu” nawiązał Adrian Zandberg. „Może to faktycznie szkoda, że pan minister nie jest pomidorówką. Przeciętny talerz zupy pomidorowej prawdopodobnie miałby lepszy kontakt ze szkolną rzeczywistością i proponowałby trafniejsze decyzje” - napisał.
Czytaj więcej
Zwolnienie ok. 100 tys. nauczycieli w ciągu dwóch–trzech lat zapowiedział minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Powód? Niż demograficzny. Ale redukcje nie obejmą raczej największych polskich miast.
„W całej Polsce, szczególnie w większych miastach, dramatycznie brakuje kadry szkolnej. Wie to każdy rodzic i każdy dziadek. Nauczyciele ciągle się zmieniają, szkoły nie są w stanie utrzymać np. anglistów. A z językami i tak nie jest tak źle, jak z matematyką, fizyką czy informatyk” - przekonywał współprzewodniczący partii Razem, podkreślając również, że „marnie wygląda sytuacja dzieciaków niepełnosprawnych”, a w samej Warszawie oficjalnie brakuje trzech tysięcy nauczycieli.
„Przyczyna szkolnego kryzysu jest bardzo prosta - zarobki” - ocenił Zandberg, zauważając, że „w stolicy młody nauczyciel nie jest w stanie wynająć za swoją pensję mieszkania - a trzeba przecież jeszcze jeść, dojechać do pracy, kupić swoim dzieciom buty”. „Trudno się dziwić ludziom, którzy masowo uciekają z tego zawodu. Wygrażanie im przez Czarnka zwolnieniami brzmi w tej sytuacji groteskowo” - stwierdził .