– Jeśli będą zwracać się do nas z realistycznymi propozycjami (…) skierowanymi na znalezienie kompromisów i równowagi interesów (…) to sprawa będzie się rozwijać – mówił w zeszłym tygodniu rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow.
Zapewnił również, że prezydent Putin też jest „stale gotów do rozmów”.
– Zachowanie Rosjan jest tak przewidywalne: jeśli wieczorem dokonają przestępstwa, to rano są gotowi „porozmawiać” – natychmiast odpowiedział szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba. Według niego wiążące kremlowskie propozycje łączą się z zawieszeniem przez Rosję „umowy zbożowej” zawartej w lipcu, a dotyczącej wywozu zbóż z ukraińskich portów nad Morzem Czarnym.
Kreml najwyraźniej jednak odczuwa pilną potrzebę „porozmawiania”, bo z takimi propozycjami równocześnie z Ławrowem wystąpili również inni jego przedstawiciele. Rzecznik Putina mówił o powrocie do rosyjskich propozycji z grudnia 2021 r. i stycznia obecnego roku jako punkcie wyjścia negocjacji. Ale wtedy Moskwa żądała usunięcia z NATO krajów przyjętych po 1997 r. Ani wtedy, ani obecnie nie był to dla nikogo (poza Rosją) przedmiot negocjacji.
Mimo to obecne zachęty Rosja kieruje najwyraźniej pod adresem Zachodu, głównie USA. Po odkryciu rosyjskich zbrodni wojennych dokonanych w podkijowskich miejscowościach prezydent Wołodymyr Zełenski przerwał negocjacje prowadzone z agresorem w Stambule. Od tamtej pory Ukraińcy i Rosjanie rozmawiają najprawdopodobniej tylko o wymianie jeńców.