Adrian Zandberg zwrócił uwagę, że „transport publiczny to jedno z niewielu narzędzi, które może pomóc zatrzymać inflację”. Wskazał przy tym na przykład Niemiec i wprowadzony tam w czasie wakacji bilet za 9 euro. Przez 3 miesiące sprzedano ich łącznie 52 miliony. Według niemieckich badań, przytaczanych przez portal transport-publiczny.pl, 56 proc. pasażerów zdecydowało się na zakup taniego biletu z uwagi na cenę, a 43 proc. zrezygnowało dzięki niemu z co najmniej jednej podroży samochodem. Według Stowarzyszenia Przewoźników Niemieckich (VDV) dzięki projektowi przez 3 miesiące zaoszczędzono emisję CO2 w takim wymiarze, jaki osiągnięto by przez rok dzięki wprowadzeniu limitu prędkości na niemieckich autostradach (1,8 mln ton).
Politycy Razem zwracali w Białymstoku uwagę, że mimo ogłaszanych przez rząd kolejnych programów wsparcia, w związku z kryzysem energetycznym, nie ma na razie propozycji dotyczącej transportu publicznego. - Nasze stanowisko jest bardzo proste: zwiększamy pomoc dla transportu publicznego, obejmujemy transport publiczny tarczą, żeby w ten sposób złagodzić wpływ inflacji na portfele polskich rodzin, a środki na to bierzemy z opodatkowania nadzwyczajnych zysków korporacji paliwowo-energetycznych - powiedział Zandberg.
Czytaj więcej
Od początku czerwca do końca wakacji w Niemczech za 9 euro można było kupić bilet, który uprawniał do nielimitowanej liczby podróży transportem publicznym na terenie całego kraju. Łącznie z oferty skorzystało 52 mln osób, co stanowi ponad 60 proc. populacji Niemiec. Oszacowano, że w okresie trwania oferty udało się zaoszczędzić około 1,8 mln ton emisji CO2.
Zdaniem posła Lewicy brak takiej tarczy „to poważny błąd, który doprowadzi do tego, że inflacja będzie wyższa niż byłaby, gdybyśmy zainwestowali w transport publiczny”. - Wzywamy do tego, by rząd przeznaczył większe środki na fundusz przewozów autobusowych. Wzywamy, by tarczą objąć w większym stopniu transport kolejowy - apelował.
Polityk Razem, cytowany przez portal bialystokonline.pl, zaproponował, by opodatkować zyski korporacji energetycznych i paliwowych. - To są olbrzymie pieniądze. Te firmy korzystają, gdy teraz my wszyscy tracimy. Ich zyski strzeliły teraz pod niebo. Rząd powinien opodatkować te firmy i przeznaczyć pieniądze np. na transport publiczny - tłumaczył.