Prezes PiS odnosił się m.in. do słów Ursuli von der Leyen, która przedstawiając 14 września w PE orędzie o stanie Unii mówiła, że należało słuchać m.in. Polski, jeśli chodzi o zagrożenie ze strony Rosji.
- To była racja jednej formacji, jednej polskiej formacji, Zjednoczonej Prawicy, a przede wszystkim PiS. To myśmy mówili o tych niebezpieczeństwach, mówił o tym mój świętej pamięci brat i to było coś, co czyniliśmy konsekwentnie przez wiele lat - podkreślił prezes PiS.
Kaczyński: Po Smoleńsku wszystko oddano Rosji
- Jeśli chodzi o naszych politycznych konkurentów, było zupełnie inaczej. Już w pierwszym wystąpieniu, gdy nastąpiła zmiana władzy w 2007 r., ówczesny premier stwierdził, że chce porozumienia z Rosją "taką jaka jest" - dodał Kaczyński, nie wymieniając ani razu nazwy PO, ani nazwiska Donalda Tuska, byłego premiera i obecnego lidera tej formacji.
- A później było bardzo wiele wydarzeń, które potwierdzało tę linię, w sposób konsekwentny, nieliczący się z faktami, nawet wtedy, gdy te fakty były już bardzo, ale to bardzo poważnym ostrzeżeniem - kontynuował prezes PiS.