Proszę potraktować to, co tu piszę, jako wyrzut sumienia dziennikarza. Wiem, w jakich czasach żyjemy, ile można postawić zarzutów mediom. Jak bywają stronnicze, jak skażone polityką czy komercją. Jak bardzo potrafi rozplenić się w nich fake news. Ile musimy robić, by utrzymać zaufanie naszych odbiorców.
Niemniej tu, w krajach demokratycznych, przynajmniej w większości wciąż wiemy, czym jest prawda i co znaczy dziennikarstwo. Inaczej jest na wschodzie. Wojna z Ukrainą wyłączyła w Rosji zawodową przyzwoitość. Prawdziwi dziennikarze umilkli, a ci, którzy zostali przy głosie, zaczęli służyć morderczej propagandzie. Dostrzegamy to ze zdziwieniem i przerażeniem. Ludzie podający się za dziennikarzy nie tylko usprawiedliwiają tę brutalną wojnę, nie tylko przyznają rację moralną kremlowskim zbrodniarzom, ale – co najgorsze – napędzają machinę nienawiści i pogardy dla ludzkiego życia. Kiedy się ich słucha i czyta, przypominają się najgorsze wzorce czasów niemieckiego nazizmu. Ścigają się z ludobójczym tonem hitlerowskiego „Der Stürmer”. Są cynicznymi następcami Goebbelsa i Streichera. Bezpośrednio odpowiadają za śmierć tysięcy ludzi.
Zastanawia mnie ich poczucie bezkarności. Muszą przecież rozumieć, że kremlowski reżim – jak wszystkie – kiedyś upadnie i przyjdą nowe czasy. Może sądzą, że to, co robią, będzie im darowane, że ludzie zapomną. Otóż nie zapomną. Bo zło zostawia ślady. Wielki polski poeta, laureat Literackiej Nagrody Nobla, Czesław Miłosz pisał: „Który skrzywdziłeś człowieka prostego; Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając; Gromadę błaznów koło siebie mając; Na pomieszanie dobrego i złego; (…) Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta; (…) spisane będą czyny i rozmowy”.
Tak, słów się nie zapomina. Słowa zostają. I zostaną przypomniane, kiedy skończy się już koszmar wojny. I wtedy wolny świat – także wolna Rosja – musi postawić ich przed sądem. Bo ich zbrodnia jest równie ciężka jak tych, którzy wymyślili tę wojnę i którzy bezpośrednio pociągają za spust. Nie może być dla nich miejsca w wolnym świecie. Muszą przeżyć swoją Norymbergę jak Streicher. Swoje procesy karne, jak nawołujący do ludobójstwa spikerzy Radio Télévision Libre des Mille Collines w Rwandzie. Precedensy już są. Zostaje tylko sprawiedliwa odpłata.
Zapamiętajmy ich nazwiska. Nazwiska Władimira Sołowjowa, Olgi Skabiejewej, Margarity Simonian, Dmitrija Kisielowa i wielu innych. Niech się nam wryje w pamięć, co mówili. I niech wiedzą, że propaganda, której służą w czasie tej wojny, na zawsze wyklucza ich ze świata naszych wartości. Muszą nauczyć się żyć z tym piętnem.
Od słów się zaczyna
Oto co mówią wspomniane osoby:
Dmitrij Kisielow, szef agencji prasowej Rossija Siegodnia
Dmitrij Kisielow, szef agencji prasowej Rossija Siegodnia
Rosja jest jedynym krajem na świecie, który faktycznie może obrócić Stany Zjednoczone w napromieniowany popiół. Ta wyspa [Wielka Brytania – przyp. red.] jest tak mała, że wystarczy jednej rakiety Sarmat, by utopić ją raz i na zawsze
Margarita Simonian, redaktor naczelna telewizji RT
Margarita Simonian, redaktor naczelna telewizji RT
Mówią, że my przegramy, a Zachód zwycięży. Nie rozumieją, że to po prostu nie jest możliwe. Tego nie będzie. Albo to bardzo źle się skończy dla całej ludzkości, albo my zwyciężymy. Trzeciej opcji nie ma
Olga Skabiejewa, współprowadząca program „60 minut” na kanale Rossija 1
Olga Skabiejewa, współprowadząca program „60 minut” na kanale Rossija 1
Terror faszystowski rozkręca się nie tylko w Ukrainie, ale i Europie. Premier Polski Mateusz Morawiecki oświadczył, że „russkij mir” niesie zagrożenie dla Europy. Dzięki podobnym zadowolonym z siebie i aroganckim idiotom Polska już kilka razy przestawała istnieć
Władimir Sołowjow, prezenter kanałów Rossija 1 i Rossija 24
Władimir Sołowjow, prezenter kanałów Rossija 1 i Rossija 24
Grozicie Rosji kolejnymi sankcjami? W dupę sobie je wsadźcie. W rurkę zwińcie. (…) Jeżeli uważacie, że zatrzymamy się na Ukrainie, pomyślcie 300 razy. Przypomnę wam, że Ukraina to tylko etap przejściowy w zapewnieniu bezpieczeństwa strategicznego Federacji Rosyjskiej
Czytaj także:
Propagandziści od lat przygotowywali Rosjan do wojny z Ukrainą. Do jej wybuchu przyczynili się nie mniej niż politycy na Kremlu czy dowódcy armii - pisze Rusłan Szoszyn.
W Rosji przestrzeń medialna wciąż działa tak, jak działała w erze przedinternetowej – mówi dr hab. Robert Rajczyk, medioznawca z Uniwersytetu Śląskiego w rozmowie z Michałem Płocińskim.