Pies służbowy, pracujący w Sejmie, powinien być karmiony suchą karmą codziennie o stałej porze, „zachowując podział jednej trzeciej dawki pokarmowej rano oraz dwie trzecie dawki pokarmowej wieczorem, o ile lekarz weterynarii nie zaleci inaczej”. A jeśli pora karmienia psa koliduje z czasem pełnienia służby jego opiekuna, ten drugi „jest zobowiązany nakarmić psa w innej dogodnej porze dnia”. M.in. takie zapisy znalazły się w zarządzeniu w sprawie psów służbowych w straży marszałkowskiej, które wydała marszałek Sejmu Elżbieta Witek z PiS.
Rozporządzenie liczy wraz z załącznikami niemal 30 stron. Problem w tym, że psy w Sejmie są tylko dwa.
Centrum Informacyjne Sejmu (CIS) wyjaśnia „Rzeczpospolitej”, że są to owczarki niemieckie. Co konkretnie robią? CIS ogólnie informuje, że do ich zadań należy m.in. ochrona terenów, obiektów i urządzeń, zapewnianie bezpieczeństwa osób przebywających w parlamencie, a także prowadzenie rozpoznania pirotechniczno-radiologicznego. Nieoficjalnie wiadomo, że psy pojawiły się przy Wiejskiej w 2018 roku wraz z reformą straży marszałkowskiej. Sejm przyjął wówczas ustawę, zgodnie z którą funkcjonariusze mogą wykonywać obowiązki „z wykorzystaniem psów służbowych”.
Dlaczego dwa czworonogi wymagały teraz przyjęcia tak skomplikowanego aktu prawnego? Zdaniem CIS jest to konsekwencją uchwalenia w ubiegłym roku przez Sejm kolejnej ustawy. Chodzi o nowelizację ustawy o policji oraz niektórych innych ustaw, w której kompleksowo uregulowano status zwierząt w służbach mundurowych. Jej najbardziej znanym elementem było zapewnienie psom i koniom służbowym tzw. emerytur, czyli dożywotniej opieki weterynaryjnej finansowanej przez państwo.
Czytaj więcej
Służba strzegąca Sejmu dostała łącze do specsłużb. Posłowie są zaskoczeni.