Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita” w polskiej szkole nr 36 w Grodnie, w środę wieczorem, odbyło się zebranie rodziców, którzy zostali poinformowani przez dyrekcję, że od przyszłego roku szkolnego uczniowie będą uczyli się wszystkich przedmiotów w jednym z dwóch języków państwowych Białorusi (rosyjski i białoruski). Powołano się na znowelizowaną ustawę o edukacji, która nie przewiduje nauczania w języku mniejszości narodowych. Z kolei nauczanie języka polskiego i literatury może być zorganizowane w wymiarze jednej godziny tygodniowo i wyłącznie na życzenie rodziców oraz za zgodą władz lokalnych. Z naszych informacji wynika, że taki sam los czeka polską szkołę w Wołkowysku, w której zebranie rodziców z dyrekcją ma się odbyć w czwartek.
Czytaj więcej
Dyktator uwolnił z więzienia szefową Związku Polaków na Białorusi Andżelikę Borys, miesiąc po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Mińsk zaczyna lawirować?
Obecny rok szkolny będzie też ostatnim rokiem, który zakończy się egzaminami w języku polskim. Po raz ostatni na świadectwach ukończenia szkół polskich będzie widniała nazwa szkoły „z polskim językiem nauczania”. Od przyszłego roku szkoły (w Grodnie i Wołkowysku) zmienią swoje nazwy.
Z informacji, które dotarły do „Rzeczpospolitej” wynika, że rodzice i nauczyciele są oburzeni. W praktyce oznacza to totalną rusyfikację, bo na Białorusi prawie nie ma białoruskojęzycznych szkół (zaledwie 11 proc. uczniów uczyło się w 2020 r. wszystkich przedmiotów w języku białoruskim).
Oświadczenie jakie muszą podpisać rodzice uczniów polskich szkół na Białorusi