W piątek do Polski przyleci prezydent USA. Joe Biden wyląduje na lotnisku Rzeszów-Jasionka, gdzie zostanie powitany przez prezydenta Andrzeja Dudę, po czym spotyka się z amerykańskimi żołnierzami 82. Dywizji Powietrznodesantowej stacjonującymi w Polsce. Następnie prezydent Stanów Zjednoczonych poleci do Warszawy, gdzie odbędzie m.in. rozmowę z prezydentem RP.
O wizytę amerykańskiego prezydenta w Polsce pytany w RMF FM był europoseł Witold Waszczykowski, były szef MSZ. - To jest głęboka demonstracja. Jeśli po szczycie NATO, G7, spotkaniu z Europą prezydent jedzie do Polski i natychmiast na granicę, tę granicę, która za chwilę może płonąć, to jest to głęboka demonstracja, symboliczna - odparł polityk.
Czytaj więcej
Z powodu prowadzenia przez pracowników placówki rosyjskiej działalności niezgodnej z polskim prawem Polska podjęła decyzję o bardzo znaczącej redukcji personelu dyplomatycznego ambasady Rosji w Polsce. Nasze terytorium opuści 45 osób o różnych statusach dyplomatycznych. Dalsze tolerowanie tego typu nielegalnej aktywności służb rosyjskich stworzyłoby szczególne zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski - oświadczyło MSZ.
Wspominając, że prezydent USA odwiedzi amerykańskich żołnierzy eurodeputowany dodał, że Joe Biden "być może ogłosi dalsze wzmocnienie wschodniej flanki" NATO. - Tego oczekiwaliśmy, oczekujemy od niego - podkreślił.
Minął miesiąc, odkąd wojska rosyjskie rozpoczęły inwazję na Ukrainę. Waszczykowski powiedział, że czuje niedosyt jeśli chodzi o decyzje NATO związane z tą agresją. - Za tymi oszczędnymi decyzjami NATO stoją hamulce, które są w Berlinie, Paryżu czy Hadze. Zachodnioeuropejscy sojusznicy NATO nie chcą doprowadzić do jakiejkolwiek konfrontacji, pogorszenia relacji z Rosją, mimo że Rosja pogarsza te stosunki - ocenił Waszczykowski.