Najwyższa Izba Kontroli co roku bada wykonanie budżetów najważniejszych instytucji. Do urzędu Państwowej Komisji ds. Pedofilii, powołanej w reakcji na filmy braci Sekielskich o nadużyciach w Kościele, weszła pierwszy raz. Powód? Komisja, która obecnie prowadzi około 300 spraw, zaczęła pracę dopiero w listopadzie 2020 roku. I są powody do niepokoju. NIK nie wystawiła oceny ogólnej, bo w urzędzie brakowało koniecznych dokumentów, a nieprawidłowości stwierdzono sporo.
Bałagan w papierach
Zdaniem NIK w urzędzie nie było planu wydatków na 2020 rok, choć zgodnie z ustawą o finansach publicznych podstawą gospodarki finansowej powinien być właśnie plan dochodów i wydatków. Izba odkryła też, że nie prowadzono ksiąg rachunkowych, co jest kolejnym naruszeniem ustawy o finansach publicznych, a także o rachunkowości.
Wątpliwości kontrolerów wzbudził też zakup systemu finansowo-księgowego i płacowo-kadrowego, który został oceniony jako niecelowy i niegospodarny. Według NIK przeszkolono głównego księgowego i zainstalowano system, jednak nie używano go, bo brakowało kluczowych funkcjonalności. Ogólna kwota umowy – jak twierdzi NIK – wyniosła 38 tys. zł, a w 2020 roku wydano prawie 8 tys.
Państwowa Komisja ds. Pedofilii informuje „Rzeczpospolitą", że problemy odkryto, zanim wkroczyła NIK. „Na podstawie własnych działań nadzorczych przewodniczącego Błażeja Kmieciaka i zastępcy przewodniczącego Barbary Chrobak stwierdzono nieprawidłowości w zakresie gospodarki finansowej, potwierdzone następnie przez kontrolę NIK" – podkreśla komisja.
Dodaje, że wdrożono środki naprawcze. Wylicza, że 1 marca powołano nowego dyrektora generalnego, podjęto kroki prawne w stosunku do osób odpowiedzialnych za nieprawidłowości, odstąpiono od umowy z dostawcą wadliwego systemu finansowo-księgowego i wdrożono nowy system.