Sprawa ma wymiar geopolityczny. Kosowo, które ogłosiło niepodległość w 2008 r., nie zostało uznane przez Chiny (a także m.in. Rosję i pięć państw UE). Prochiński i prorosyjski kurs wzięła też, co widać szczególnie w czasie pandemii, Serbia, od której Kosowo się oderwało i do dzisiaj ma z nią nieuregulowane stosunki.
– Jeżeli ta decyzja nie ma podstaw medycznych, a wyłącznie polityczne, to jest nonsensowna. Chodzi o zdrowie i życie obywateli. Niektóre państwa unijne przecież korzystają z chińskich czy rosyjskich szczepionek. A u nas są dostępne produkty farmaceutyczne z Chin. Na dodatek te szczepionki chciała dać Albania, a nie Chiny – mówi „Rzeczpospolitej" Eraldin Fazliu, redaktor naczelny lokalnego portalu anglojęzycznego Prishtina Insight.
Szczepienie w Kosowie zaczęło się dopiero 29 marca. Pierwszy zastrzyk dostał premier Albin Kurti. Dwumilionowy kraj ma zaledwie 24 tysiące dawek AstraZeneki, otrzymanych z systemu COVAX, finansowanego głównie przez UE i USA. Pierwsi w kolejce po zastrzyki są medycy i osoby powyżej 80. roku życia. Albania chciała przekazać chińskie szczepionki dla nauczycieli. Negatywnie się do tego odniosło kosowskie Ministerstwo Edukacji, sugerując, że preparat nie jest zarejestrowany w UE, do której przystąpienie jest celem młodego państwa.
W Kosowie, gdzie zanotowano ponad 91 tys. przypadków i prawie 2 tys. ofiar śmiertelnych covidu, dotychczas nie ogłoszono żadnego lockdownu ani innych ograniczeń. Obowiązkowe jest noszenie maseczek. Pandemia jednak się nasila i jakieś restrykcje mogą być niedługo konieczne.
Kosowo to najmłodszy kraj w Europie, nie chodzi tylko o datę ogłoszenia niepodległości, lecz także ważny z punktu widzenia skutków pandemii średni wiek – połowa mieszkańców ma mniej niż 25 lat. 38-latką jest Vjosa Osmani, którą w niedzielę parlament w Prisztinie wybrał na prezydenta.